moje wędrowanie...

Archiwum


  • w kolejce na badanie...

    Straszono mnie, że będzie bolało. Do badania musiałam się przygotowywać już od wczoraj. Nie bolało, a i diagnoza okazała się nie najgorsza. Objawy, jak stwierdził lekarz mogą być wynikiem trudnych doświadczeń, przeżyć. Hmmm... obawiałam się najgorszego, dlatego, choć skutki trzeba wyleczyć, może nawet operacyjnie, to wyszłam uspokojona. Idąc na badanie nie było we mnie lęku, mówiłam Bogu, że będzie, jak zechce, a jednak to, co usłyszałam bardzo mnie ucieszyło. Badanie się opóźniło, stąd dzielę się moimi przemyśleniami, jakie towarzyszyły mi w trakcie oczekiwania. Nie są one związane z badaniem, czy chorobą, a dotyczą relacji z drugim człowiekiem...


  • intensywny czas...

    Wczoraj, wiedząc, że mogę wstać później i pójść wieczorem na Mszę św. z trudem wygrzebałam się z łóżka i ledwo co zdążyłam do szkoły. Kiedy przejeżdżałam skrzyżowanie, stały tam trzy, dość poważnie stłuczone, samochody. Pomyślałam, że być może Pan Bóg mnie uchronił, wykorzystując moje nie najlepsze samopoczucie? Dobry początek intensywnego dzionka - przemknęło mi przez myśl...


  • Bóg widzi inaczej?

    Czy nie zdarzają się w moim życiu takie chwile, że to, co robię wydaje się niepotrzebne? Albo też efekt końcowy nie jest współmierny z włożonym w dzieło wysiłkiem?


  • zamyślenia porekolekcyjne...

    Szkolne rekolekcje wielkopostne zakończone…


  • z JEGO woli i za JEGO przyzwoleniem...

    "Bo nie uczyni Pan Bóg niczego, by nie wyjawił swego zamiaru sługom swym, prorokom" Am 3


  • znów słów kilka o przebaczeniu...

    pewno do końca życia zmagać się będę z problemem przebaczenia i nigdy nie nauczę wybaczać w pełni...


  • Pamiętam...

    Pamiętam ten dzień… Byłam w pierwszej klasie liceum. Odrabiałam lekcje przy włączonym radyjku tranzystorowym, gdy w wiadomościach podano informację o wyborze papieża – Polaka – Karola Wojtyły.


  • świadectwo?

    Wystarczy robić swoje, przyznawać się do Jezusa, by zaniepokoić czyjeś serce...


  • to był trudny tydzień

    To był ciężki tydzień, całodziennego przebywania poza domem, gdzieś pomiędzy szkołą a szpitalem. Wracałam późno do domu, musiałam też rezygnować ze swoich planów, bo zabrakło mi czasu na ich realizację. A swoje urodziny spędziłam na czuwaniu przy łóżku Mamy, bo właśnie w tym dniu miała operację. Obydwie spędziłyśmy ten dzień razem, jak wiele lat temu, gdy się urodziłam. Wtedy to Ona czuwała przy mnie, teraz odwróciły się nasze role. Był to dla mnie trudny dzień, mimo wielu dowodów ludzkiej życzliwości i pamięci.

Ostatnio dodane

Polecam

Bądź na bieżąco