ON i ja..., moje wędrowanie...
pewna rozmowa w Małym Cichym...
dodane 2015-07-24 18:57
Nie miałam pretekstu, by nie jechać. Od kilku lat odmawiałam znajdując tysiące powodów. W tym roku musiałabym skłamać, by się wymigać, więc pojechałam...
Poza tym dawno już nie byłam w Tatrach…
Tam też doszło do pewnej rozmowy, rozmowy o woli Bożej. Niby wiem, co ona znaczy, ale to było dla mnie odkrywcze, więc się podzielę tym tutaj.
Są dwa pytania dotyczące woli Bożej:
- Co Bóg chce (zamierza) wobec mnie?
- Jak mam ją realizować?
Nie zawsze znamy odpowiedź na pierwsze pytanie. Możemy woli Bożej poszukiwać, rozeznawać ją, albo w szczególny sposób zostanie nam objawiona, ale niekoniecznie poznamy ją do końca tu na ziemi.
Jednak znamy wolę Bożą co do tego, jak ją realizować – zawsze w postawie skruchy i wdzięczności.
I nawet jeśli będę czynić nie to, co Bóg wobec mnie zaplanował, ale w postawie skruchy i wdzięczności, to będzie mnie to uświęcać.
A kiedy dobrze rozeznam wolę Bożą, będę realizować plan Boga wobec mnie, ale nie w postawie skruchy i wdzięczności, a raczej w pysze i egoizmie, wtedy nie będę się uświęcać.
Czyli nie muszę zawsze dobrze rozeznać wolę Bożą, chcąc jednak się uświęcać, wystarczy kierować się w życiu skruchą i wdzięcznością… Wydaje się, że tak niewiele, a jednak nie jest to takie proste...