Wyjeżdżaliśmy wczesnym rankiem. Znałam księdza, który był sprawcą całego zamieszania, co pielgrzymowaniem szlakami Maryi i Apostołów się zwało, a dokładnie „Maryjną szkołą ufności”. Pielgrzymowaliśmy do domku Matki Bożej oraz śladami Apostołów: Jana, Pawła i Filipa, i świętych pierwszych wieków chrześcijaństwa.
a skoro pielgrzymka to i główny punkt programu - Msza święta. Różne miejsca Pan Bóg dla nas wybiera. Uświęca swoją obecnością hotele w tym muzułmańskim kraju, ale także ruiny, czasem bazyliki chrześcijańskiej, czasem stadionu, czy hipodromu. To niesamowite doświadczenie udziału we Mszy w miejscach skropionych krwią męczeńską, bądź naznaczonych obecnością św. Maryi, św. Pawła, Jana, Filipa...
Idąc brzegiem morza towarzyszyła nam przez prawie pół godziny. Ludzie zajęci łowieniem ryb, jedzeniem lodów, zabawą, piciem herbaty bądź kawy, szli, siedzieli, rozmawiali. Nikt z tych pośród których się znajdowaliśmy nie zwrócił na nią uwagi, a przynajmniej nie widać było, że się zachwycali faktem jej pojawienia się na niebie, gdy nad nami świeciło pełne słońce.
Po zwiedzeniu Miletu przyjechaliśmy do ruin starego Efezu. W ostatnich tygodniach podczas Mszy w tygodniu wsłuchiwaliśmy się w list św. Pawła do Efezjan. Słuchając go łatwiej było mi sobie pewne sprawy wyobrazić...
Wklejam tu zdjęcia, choć wiem, że dla ewentualnego czytelnika to mało interesujące. Chcę jednak zakończyć to, co zaczęłam, stąd dzisiejszy wpis...
muszą być, lubię wracać do domu, choć mniej lubię się rozpakowywać, ale to już za mną... jakoś trzeba teraz to wszystko w sobie poukładać, przemyśleć, objąć, uwiecznić... i znów nie tylko wrażenia i zwiedzanie, ale także doświadczenie wspólnoty, zgody, życzliwości i braku konfliktów - ale o tym innym razem...
Ostatnie dni roku liturgicznego wprowadzają nas w tematykę dni ostatecznych. To bardzo współgra z kolejnym etapem naszego pielgrzymowania po Turcji - Jaskinie Niebo i Piekło...
Nieco niedospani, zmęczeni po podróży, wstaliśmy skoro świt, by jeszcze w hotelu o 5:15 uczestniczyć we Mszy św. Obecność dwóch kapłanów dawała nam łaskę przyjmowania Jezusa pod dwiema postaciami, mimo ekstremalnych często warunków jej odprawiania.
Na naszej trasie pielgrzymkowej dane nam było również podziwiać cuda natury, których w tym kraju nie brakuje. Pamuukale to jedne z nich. Ale i tam znajduje się miejsce wczesnego chrześcijaństwa w Hierapolis - ruiny bazyliki św. Filipa zbudowanej na miejscu jego męczeństwa.
Na naszej trasie pielgrzymkowej były takie dni, gdzie cudowność krajobrazów widzianych wyłącznie z okien autokaru, zapierały dech. Wjeżdżaliśmy wysoko w góry, by znów zjechać nad brzeg morski. Podziwialiśmy wybrzeże M. Śródziemnego z jego wyspami i urwistymi brzegami, plażami wciśniętymi gdzieś między skały. A potem znów wspinaliśmy się krętymi drogami, przez mosty i tunele (daleko nam do jakości dróg tureckich, ciągle zresztą jeszcze rozbudowywanych). Ta trasa skojarzyła mi się z wędrówką, jaką jest życie człowieka.