Turcja

Archiwum


  • ON był cały czas z nami i nawet tego nie krył...

    Wyjeżdżaliśmy wczesnym rankiem. Znałam księdza, który był sprawcą całego zamieszania, co pielgrzymowaniem szlakami Maryi i Apostołów się zwało, a dokładnie „Maryjną szkołą ufności”. Pielgrzymowaliśmy do domku Matki Bożej oraz śladami Apostołów: Jana, Pawła i Filipa, i świętych pierwszych wieków chrześcijaństwa.


  • pielgrzymowanie...

    a skoro pielgrzymka to i główny punkt programu - Msza święta. Różne miejsca Pan Bóg dla nas wybiera. Uświęca swoją obecnością hotele w tym muzułmańskim kraju, ale także ruiny, czasem bazyliki chrześcijańskiej, czasem stadionu, czy hipodromu. To niesamowite doświadczenie udziału we Mszy w miejscach skropionych krwią męczeńską, bądź naznaczonych obecnością św. Maryi, św. Pawła, Jana, Filipa...


  • tęcza...

    Idąc brzegiem morza towarzyszyła nam przez prawie pół godziny. Ludzie zajęci łowieniem ryb, jedzeniem lodów, zabawą, piciem herbaty bądź kawy, szli, siedzieli, rozmawiali. Nikt z tych pośród których się znajdowaliśmy nie zwrócił na nią uwagi, a przynajmniej nie widać było, że się zachwycali faktem jej pojawienia się na niebie, gdy nad nami świeciło pełne słońce.


  • efeskie zamyślenia...

    Po zwiedzeniu Miletu przyjechaliśmy do ruin starego Efezu. W ostatnich tygodniach podczas Mszy w tygodniu wsłuchiwaliśmy się w list św. Pawła do Efezjan. Słuchając go łatwiej było mi sobie pewne sprawy wyobrazić...


  • ostatnie migawki z tureckich wojaży...

    Wklejam tu zdjęcia, choć wiem, że dla ewentualnego czytelnika to mało interesujące. Chcę jednak zakończyć to, co zaczęłam, stąd dzisiejszy wpis...


  • powroty...

    muszą być, lubię wracać do domu, choć mniej lubię się rozpakowywać, ale to już za mną... jakoś trzeba teraz to wszystko w sobie poukładać, przemyśleć, objąć, uwiecznić... i znów nie tylko wrażenia i zwiedzanie, ale także doświadczenie wspólnoty, zgody, życzliwości i braku konfliktów - ale o tym innym razem...


  • niebo i piekło...

    Ostatnie dni roku liturgicznego wprowadzają nas w tematykę dni ostatecznych. To bardzo współgra z kolejnym etapem naszego pielgrzymowania po Turcji - Jaskinie Niebo i Piekło...


  • myśli podążały w stronę mojej wiary...

    Nieco niedospani, zmęczeni po podróży, wstaliśmy skoro świt, by jeszcze w hotelu o 5:15 uczestniczyć we Mszy św. Obecność dwóch kapłanów dawała nam łaskę przyjmowania Jezusa pod dwiema postaciami, mimo ekstremalnych często warunków jej odprawiania.


  • Pamukkale...

    Na naszej trasie pielgrzymkowej dane nam było również podziwiać cuda natury, których w tym kraju nie brakuje. Pamuukale to jedne z nich. Ale i tam znajduje się miejsce wczesnego chrześcijaństwa w Hierapolis - ruiny bazyliki św. Filipa zbudowanej na miejscu jego męczeństwa.


  • wędrówka, jak życie człowieka...

    Na naszej trasie pielgrzymkowej były takie dni, gdzie cudowność krajobrazów widzianych wyłącznie z okien autokaru, zapierały dech. Wjeżdżaliśmy wysoko w góry, by znów zjechać nad brzeg morski. Podziwialiśmy wybrzeże M. Śródziemnego z jego wyspami i urwistymi brzegami, plażami wciśniętymi gdzieś między skały. A potem znów wspinaliśmy się krętymi drogami, przez mosty i tunele (daleko nam do jakości dróg tureckich, ciągle zresztą jeszcze rozbudowywanych). Ta trasa skojarzyła mi się z wędrówką, jaką jest życie człowieka.

Ostatnio dodane

Polecam

Bądź na bieżąco