Turcja
niebo i piekło...
dodane 2012-11-27 12:48
Ostatnie dni roku liturgicznego wprowadzają nas w tematykę dni ostatecznych. To bardzo współgra z kolejnym etapem naszego pielgrzymowania po Turcji - Jaskinie Niebo i Piekło...
I znów przyszło nam podziwiać przepiękne widoki z okien autokaru. Niepowtarzalne, jedyne i nie do uchwycenia obiektywem aparatu fotograficznego. Podążaliśmy w stronę jednego z najpiękniejszych miejsc, jakie do tej pory widziałam – Kapadocji. Zanim jednak tam dotarliśmy zatrzymaliśmy się w kilku przepięknych miejscach. Wybrałam tylko jedno z nich – jaskinie Piekło i Niebo, bo i czas właściwy, by o tych rzeczywistościach chwilkę pomyśleć.
Nasza pilotka umiejętnie informowała nas o tym, co zobaczymy. Nie zawsze mówiła wszystko do końca, byśmy sami mogli wyciągnąć wnioski z tego, co zobaczymy. Tak właśnie było z tymi jaskiniami. Wpierw poszliśmy do Nieba. Do jaskini prowadzi 450 wykutych w skale stopni. Nazwę swą zawdzięcza orzeźwiającemu powietrzu i świeżemu zapachowi rosnących w jej górnej części roślin. Znajduje się tu również kaplica Marii Dziewicy. Ale myślę, że nie tylko temu zawdzięczała swoją nazwę...
Szliśmy drogą stromą, choć dla chodzących po górach nie znów taką trudną, by się nią zanadto zmęczyć. Jednak tylko czworo z całej grupy odważyło się przejść całą jaskinię. Ja po prostu zrobiłam to będąc zupełnie nieświadomą tego, co mnie tam spotka.
Byłam w sandałkach, a jaskinia była śliska od błotnistej mazi pokrywającej skały. Ponieważ szłam całkiem z przodu, nie wiedziałam, co mnie tam czeka. Poszłam więc w głąb jaskini (a raczej groty skalnej). Doszłam do jakiegoś momentu i stwierdziłam, że bez sensu jest wracać się, bo droga za mną była dokładnie taka sama jak przede mną. Przeszłam z wielkim trudem, stąpając po niepewnym gruncie bez możliwości podparcia się o jakieś łańcuchy, czy barierkę. Zbyt słaby aparat fotograficzny, a także lęk przed tym, by nie upaść, sprawiły, że nie robiłam zdjęć w środku.
Wyszłam umorusana, moje białe sandałki oblepiała czerwona glina. Czyż nie jest tak, że do nieba mogą iść nawet ci, co w życiu ubrudzili się grzechami? Hmm... taka właśnie myśl mi towarzyszyła
stroma droga do jaskini Niebo (pierwsze zdjęcie to fragment drogi do jaskini, drugie droga powrotna - w górę)
wejście do jaskini Niebo
po wyjściu z jaskini i powrót stromą drogą, tym razem w górę - chwila na odpoczynek
Ajran - turecki ożeźwiający kefir, lekko słonawy, tu nawet z pianką,
po zmęczeniu i lekkim stresiku dodał mi animuszu
Przed nami jaskinia Piekło - pomyślałam, jaka tam będzie droga, skoro do Nieba była niełatwa. Jakież było moje zaskoczenie, ale również pewna oczywistość, na którą nie wpadłam, gdy zobaczyłam drogę widoącą do Piekła...
prosta, szeroka i całkiem przyjemna, czyż Jezus coś na ten temat nie mówił?
do tej jaskini nie mogliśmy wejść, to był raczej komin, ogromnie głęboki - 120 m głębokości
- to zielone na dnie to czubki koron wysokich drzew tam rosnących
Przejście przez „Niebo” dało mi ogromną radość i satysfakcję, choć wiązało się z trudem i uważnym stąpaniem po śliskiej nawierzchni. Do „Piekła” szliśmy wygodną, szeroką drogą, na końcu której znajdowała się jaskinia, z której nie było wyjścia dla zwykłych śmiertelników. No, zapewne z odpowiednimi umiejętnościami i sprzętem dałoby radę, ale ja nie posiadam ani takowych umiejętności, ani sprzętu…
Ot, takie znów piękne obrazowe doświadczenie nieba i piekła i dróg ku nim wiodących.
u wylotu obu jaskiń można było sobie zafundować przejażdżkę...
Dla zwiedzających udostępnione są dwie jaskinie: jaskinia Niebo (na rysunku zaznaczona jako A+B) oraz jaskinia Piekło (na rysunku C).