moje wędrowanie..., ON i ja..., Turcja
wędrówka, jak życie człowieka...
dodane 2012-11-20 12:01
Na naszej trasie pielgrzymkowej były takie dni, gdzie cudowność krajobrazów widzianych wyłącznie z okien autokaru, zapierały dech. Wjeżdżaliśmy wysoko w góry, by znów zjechać nad brzeg morski. Podziwialiśmy wybrzeże M. Śródziemnego z jego wyspami i urwistymi brzegami, plażami wciśniętymi gdzieś między skały. A potem znów wspinaliśmy się krętymi drogami, przez mosty i tunele (daleko nam do jakości dróg tureckich, ciągle zresztą jeszcze rozbudowywanych). Ta trasa skojarzyła mi się z wędrówką, jaką jest życie człowieka.
Wspinamy się, osiągamy, jakieś szczyty, by znów zejść w niziny, by także w tych doświadczeniach dostrzec piękno i wartość. Jest w człowieku pragnienie bycia na górze, z którego trudno zrezygnować, pragnienie sukcesów i pochwał. Dlatego wciąż udowadnia sobie i światu, że jest wartościowym człowiekiem. Trudniej zgodzić się na porażki, niedocenienie, niezauważenie, odrzucenie, brak wdzięczności.
A często właśnie te trudne doświadczenia zbliżają mnie do Boga. Wtulam się wówczas w Jego ramiona i pragnę Jego bliskości. Bo tak naprawdę tylko On potrafi mnie zrozumieć i dla Niego zawsze jestem ważna. On kocha mnie i akceptuje bez względu na moje sukcesy lub ich całkowity brak.
Ostatnie spotkanie ze znajomymi odkryło we mnie nowe horyzonty, a może tylko je odkurzyło. Nie wiedzieć czemu, mimo mile spędzonego czasu - poczułam się źle, bardziej samotnie (to nie pierwsze takie doświadczenie). Może dlatego, że tak właściwie nikogo nie interesowały moje sprawy? A może inne były moje oczekiwania? Może staję się coraz bardziej poza ich relacjami? Nie wiem... A być może Pan Bóg ciągle kwestionuje moje poszukiwania relacji ludzkich, po to, by ściślej zawiązać relację z Nim? Dlaczego właśnie wśród ludzi czuję się samotnie? Zauważam kruchość tych relacji, nietrwałość, ich słabość i niedoskonałość?
z autokaru trudno robiło się zdjęcia, zwłaszcza pod słońce,
a to jedno z nich - wybrzeże M. Śródziemnego
po drodze na chwilkę (dołownie na chwilkę) zawitaliśmy w Myrze,
w miejscu, którego biskupem był św. Mikołaj
jeden z czterech szczytów Turcji uważanych w starożytności za Olimp
Perge - tam zatrzymaliśmy się na dłużej, przed zabytkowymi ruinami mieszkańcy handlowali czym się dało
(tu mama wraz z maluchem przed swoim "kramem")
ruiny starożytnego miasta Perge , wraz z wizytą św. Pawła rozpoczął się chrześcijański okres historii tego miasta
tutaj na dawniejszym hipodromie uczestniczyliśmy we Mszy św. - ale o tym już tu było
wychodząc z hipodromu ktoś zauwazył żółwie,
a mnie udało się je sfotografować, a nawet sfilmować (o tym też tu już pisałam)