szkolne zamyślenia, moje wędrowanie...

intensywny czas...

dodane 11:43

Wczoraj, wiedząc, że mogę wstać później i pójść wieczorem na Mszę św. z trudem wygrzebałam się z łóżka i ledwo co zdążyłam do szkoły. Kiedy przejeżdżałam skrzyżowanie, stały tam trzy, dość poważnie stłuczone, samochody. Pomyślałam, że być może Pan Bóg mnie uchronił, wykorzystując moje nie najlepsze samopoczucie? Dobry początek intensywnego dzionka - przemknęło mi przez myśl...

Już pisałam, że piątki w szkole mam dość intensywne i długie, do tego jeszcze w ostatnie piątki dochodziło kilka godzin sprawdzania zeszytów i kartkówek. Nie mam zwyczaju brać ich do domu, bo tam trudno mi się za to wszystko zabrać, a i targanie ich na czwarte piętro, a potem znoszenie na dół, byłoby syzyfową pracą. Dlatego zostawałam w piątki po szkole, by się z tym uporać. Wczoraj sprawdziłam już wszystko do końca, pozostały tylko niedobitki tych, którzy zeszytów nie donieśli na czas, no i ci, co będą jeszcze poprawiać sprawdziany i kartkówki. Ale to już pikuś wobec tych sprawdzonych około 250 zeszytów i kartkówek.

Przede mną teraz wiele pracy (dokumentacja, akademia pożegnalna, świadectwa, etc), a na dodatek sporo czasu zajmuje mi jeżdżenie do rodziców, by pomóc mamie, co jednak okazało się niezbędne. Mama na razie nie jest samodzielna i w nienajlepszym stanie psychicznym. Trzeba ją umyć, a i uporządkowywać w domu co nieco. Wczoraj po pracy pojechałam do rodziców, a przy okazji świętowaliśmy mój Dzień Dziecka, wszak nadal jestem dzieckiem swoich Rodziców… Były lody i miła niespodzianka, wróciłam dopiero późnym wieczorem do domu z poczuciem zadowolenia i radości, pomimo zmęczenia.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 14.11.2024

Ostatnio dodane