ON i ja..., moje wędrowanie...

znów słów kilka o przebaczeniu...

dodane 13:29

pewno do końca życia zmagać się będę z problemem przebaczenia i nigdy nie nauczę wybaczać w pełni...

 

Choć o przebaczeniu wiele razy już tu pisałam, być może powtórzę znów swoje myśli. Ewangelię też stale słyszę tę samą, a jednak ciągle na nowo próbuję na nią spojrzeć.  Nie zaglądam do wcześniejszych swoich wpisów. Nie lubię tego. Gdy „odgrzewam” jakieś moje wcześniejsze teksty, np. pisząc rozważania, najczęściej nie potrafię już się z nimi tak do końca utożsamić, coś jest we mnie innego. Inne spojrzenie, rozumienie, inne doświadczenie? Owszem, nie jest to reguła. Czasem te teksty pozwalają mi coś na nowo odkryć, przypomnieć, czy też zrewidować swoje postawy. Ale na czytanie starych wpisów blogowych na razie szkoda mi czasu...

Dzisiejsza Ewangelia jest okazją, by znów coś dodać (powtórzyć się?) o przebaczeniu. Zrobię to nie swoimi słowami, zacytuję x. M. Rosika: TUTAJ =>> można przeczytać całość

Corrie ten Boom to belgijska pisarka, która w czasie II wojny światowej wraz ze swoją siostrą dostała się do obozu jenieckiego w Niemczech. Jej siostra tam zginęła, ją natomiast uwolniły wojska amerykańskie. Opuszczając obóz postanowiła, że nigdy nie wróci do Niemiec. Minęły długie lata, została znaną w Belgii pisarką. Uniwersytet w Koloni zaprosił ją z odczytem. Mimo długiego wahania, zdecydowała się pojechać, motywując decyzję upływem czasu.  Po jej wykładzie podszedł do niej starszy człowiek mówiąc, że był jednym z oprawców w obozie, w którym zginęła jej siostra. Wyciągnął do niej rękę. Opisuje ona, że w jednej sekundzie różne uczucia zawładnęły jej sercem: nienawiść, złość, krzyk rozpaczy, ale  podjęła decyzję - ich dłonie spotkały się. Wtedy cała fala nienawiści opadła, poczuła tylko  litość i współczucie dla tego starego już człowieka, który przegrał swoje życie, zadając ból i śmierć innym. Podjęła decyzję o przebaczeniu wbrew swoim emocjom, uczucia zaczęły zmieniać się później.

Przebaczenie to akt woli, jednorazowy, jak czytam dalej. W decyzji trzeba jednak wytrwać. I tu pojawia się problem. To, co czuję w środku, często stoi w sprzeczności z tą decyzją. Zwłaszcza, gdy z drugiej strony nadal jestem raniona. Nawet jeśli tak nie jest, pojawiające się inne sytuacje, inne zranienia utrudniają w trwaniu w decyzji przebaczenia, to uczucie odżywa, boli i powraca.

Skoro zauważam w sobie taki stan, to zapewne może on być także w innych. Dlatego nie mogę mieć za złe, że ktoś, kto poczuł się przeze mnie zraniony, boryka się z tą samą nieumiejętnością.

Może też być jeszcze inny powód powracających uczuć. Decyzja przebaczenia nie była do końca szczera, a raczej była wymuszona. Człowiek będąc przekonanym, że jako wierzący nie może być z kimś skłócony, wypowiada słowa przebaczenia. W rzeczywistości jednak, to tylko zewnętrzna postawa, a tak naprawdę wewnątrz nie ma woli przebaczenia. Wtedy każda następna sytuacja wyzwala większe frustracje i coraz większy opór, by wybaczyć. Zdarzyć się może wówczas, że tę nieumiejętność przenosi się na innych, nawet na tych, którzy tak naprawdę nie zawinili.

Ponieważ niełatwo człowiekowi wewnętrznie rozeznać, czy akt przebaczenia był szczery, czy też pozorny, najskuteczniejszym sposobem sprawdzenia w tym momencie jest modlitwa. Jeśli potrafię się za tych, którym trudno mi wybaczyć, modlić się, to chyba jestem na dobrej drodze. Pod warunkiem, że nie jest to też sposób na uspokajanie swojego sumienia. Modlić się, by nie musieć podejmować konkretnych kroków. Taka modlitwa nie wypływa z pragnienia kierowania się w życiu miłością. Nawet jeśli pochwycę się na czymś takim, warto zacząć modlić się o umiejętność miłowania...

A tak przy okazji. Niektórzy egzegeci uważają, że pytanie Piotra „Panie, ile razy mam wybaczać” wynikało z jego lęku? TU =>> można przeczytać o tym

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 14.11.2024

Ostatnio dodane