„Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie ?” Łk 9
Patrzymy na czyściec bardzo łagodnie, godząc się bez większych oporów w swoich rozważaniach na to, by stał się naszym udziałem. A cierpienia, jakiego tam doświadczają dusze nie są z niczym porównywalne tu na ziemi. Ktoś opowiadał mi ostatnio o pobożnym człowieku (niestety, nie zapamiętałam jego imienia), któremu po śmierci i spotkaniu z Bogiem i krótkim pobycie w czyśćcu, Pan Bóg pozwolił wrócić do życia na ziemi.
Mieszkanie jako tako ogarnięte… Malowanie balkonu i przedpokoju zajęło mi więcej, niż się spodziewałam, czasu. Wczoraj cały dzień walczyłam z malowaniem drzwi, może kiedyś je w końcu wymienię. Jeszcze czekam na jedną wielgachną szafę, no i pozostaje do umeblowania drugi pokój, na razie nie mam do końca ugruntowanego pomysłu, więc pozostaną tam jakiś czas kartony.
Pamiętam ten dzień… Byłam w pierwszej klasie liceum. Odrabiałam lekcje przy włączonym radyjku tranzystorowym, gdy w wiadomościach podano informację o wyborze papieża – Polaka – Karola Wojtyły.
Wystarczy robić swoje, przyznawać się do Jezusa, by zaniepokoić czyjeś serce...
To był ciężki tydzień, całodziennego przebywania poza domem, gdzieś pomiędzy szkołą a szpitalem. Wracałam późno do domu, musiałam też rezygnować ze swoich planów, bo zabrakło mi czasu na ich realizację. A swoje urodziny spędziłam na czuwaniu przy łóżku Mamy, bo właśnie w tym dniu miała operację. Obydwie spędziłyśmy ten dzień razem, jak wiele lat temu, gdy się urodziłam. Wtedy to Ona czuwała przy mnie, teraz odwróciły się nasze role. Był to dla mnie trudny dzień, mimo wielu dowodów ludzkiej życzliwości i pamięci.
Czasem na facebooku byli uczniowie proponują „znajomość”. Akceptuję zawsze, gdy nie mam wątpliwości, co do ich tożsamości. Zaglądam wówczas na ich profil i cieszę się, gdy oglądam ich zdjęcia. Gdy widzę, jak ci, którzy często dawali mi w kość, żyją w małżeństwie. A zdjęcia ich dzieci pokazują, że są zadbane i kochane. Owszem, to tylko zdjęcia, więc za daleko nie mogę snuć moich wyobrażeń.
Kiedyś pisałam tu o poście. Wczoraj pewien kameduła nieco rozjaśnił ten problem. Powiem inaczej, przypomniał o innych aspektach postu. Nie wiem, na ile wiernie oddam tę myśl, ale podzielę się tym, co we mnie pozostało.
Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach Mt 7