ON i ja..., moje wędrowanie...
o religii, poście i Słowie Bożym słów kilka...
dodane 2012-11-12 11:24
Kiedyś pisałam tu o poście. Wczoraj pewien kameduła nieco rozjaśnił ten problem. Powiem inaczej, przypomniał o innych aspektach postu. Nie wiem, na ile wiernie oddam tę myśl, ale podzielę się tym, co we mnie pozostało.
Post to ujarzmienie pragnień. A te mogą być bardzo różne. Cóż z tego, że będę o chlebie i wodzie w każdy piątek, czy środę, gdy swoimi nieuporządkowanymi pragnieniami będę najzwyklej grzeszyć. Post powinien stawać się modlitwą, gdyż to właśnie post ukazuje moją zależność od Boga.
A to, co przeszkadza w tej zależności to właśnie nieuporządkowane pragnienia, jak np. pragnienie władzy, czy ciągłego potwierdzania siebie. Ciekawe, że Jezus nie zwierzał się ludziom o takiej dwoistości – z jednej strony religijnych, z drugiej nieuporządkowanych wewnętrznie (np. w swoim dążeniu do władzy, czy potwierdzaniu siebie).
Co ważnego dotarło do mnie, czy też zostało mi przypomniane?
Kontrolowanie swoich praktyk religijnych, nie tylko postu – on jest tylko jedną z nich, powoduje, że skupiam się jedynie na zewnętrznej religijności. A religijność sama w sobie nie jest jeszcze wiarą. Ona ma wypływać z wiary.
I tak sobie myślę, o co tak właściwie mi chodzi? O wiarę, czy praktyki religijne? Niestety, zbyt często skupiam się na tym, by one w moim życiu były, a nie na tym, z czego wypływają…
Prawdziwy post, jak powiedział ów mądry kameduła, to post serca i umysłu. Post, który sprawia, że staję się dyspozycyjną dla Boga, pozwalam Mu karmić się Jego Słowem…
Trzeba nadać swojemu postowi nowy wymiar, a to wymaga wejścia w siebie. I jakoś coraz bardziej przekonuję się, że życie Słowem Bożym może mi w tym pomóc. Trzeba je lepiej poznać tylko i przeorganizować swoje codzienne przyzwyczajenia i praktyki.
W dziwny sposób (zapierający mi dech) Pan Bóg w tym roku mnie w tym kierunku prowadzi. Tylko, czy Mu na to pozwolę?