moje wędrowanie...
Facebookowa inspiracja...
dodane 2013-01-12 10:50
Czasem na facebooku byli uczniowie proponują „znajomość”. Akceptuję zawsze, gdy nie mam wątpliwości, co do ich tożsamości. Zaglądam wówczas na ich profil i cieszę się, gdy oglądam ich zdjęcia. Gdy widzę, jak ci, którzy często dawali mi w kość, żyją w małżeństwie. A zdjęcia ich dzieci pokazują, że są zadbane i kochane. Owszem, to tylko zdjęcia, więc za daleko nie mogę snuć moich wyobrażeń.
Nie brakuje mi jednak obaw co do ich życia religijnego – mogłabym się tu niejednokrotnie rozczarować.
Zazwyczaj wracają do kościoła, kiedy ich dzieci są w II klasie. Przychodzą na Msze szkolne, uśmiechają się, witają. To cieszy. Czasem jeszcze rok później, gdy dziecko jest w klasie III ich widuję. Potem wszelki ślad po nich zanika. I to jest przykre i smutne.
Akceptuję te propozycje „znajomości” i zamieszczam od czasu do czasu na swoim profilu jakieś cytaty, piosenki, rozważania. Mając mnie wśród znajomych – również na ich stronie się te wpisy wyświetlają. Może kiedyś kogoś zastanowią, zaintrygują, zainspirują?
Wszystko w ręku Boga, mimo to nie wolno siedzieć z założonymi rękami i nie wykorzystywać zdobyczy techniki. Choć zapewne jestem już nieco w tym względzie w tyle za moimi uczniami ;o))