Tak. To rzeczywiście mój pierwszy post. Pierwszy w życiu. Początek pierwszego - i pewnie ostatniego - bloga.
U kratek konfesjonału ciągle powtarzam: żałuję, chcę się poprawić. I ciągle wpadam w stare albo i nowe zło. Bóg powinien się mną brzydzić...
Właściwie trzeba by wypróbować. Zrobić tak, tak i tak i zobaczyć, co się będzie działo. Tak mówiła. Takie proste?
Czy można powiedzieć, że dzięki świętym mam w niebie znajomości? Nie wiem. W każdym razie dobrze jest widzieć świętość przez pryzmat wielorakich postaw. I dobrze się od nich uczyć.
Było lepiej. Myślałem, ze czeka mnie zmartwychwstanie. Powoli jednak zaczynam tracić nadzieję.
To dobra wieść. Przed miesiącem, dwoma, pewny być jeszcze nie mogłem.