Codzienność
Ciągły ostrzał kamieni
dodane 2014-05-10 22:18
Niby nic takiego, ale...
Zastanawiam się, czy jest jeszcze strona, z której nie obrywam. Gdy wszystko zdaje się uspoakajać, ja przyzwyczajać, dochodzi nowe. Obraził się na mnie znajomy. I nie bardzo wiem za co. To znaczy pewnego dnia przestał sie odzywać, nie odpowiada na próby kontaktu. A żyje i ma się dobrze. Choć zanim to ustaliłem trochę się martwiłem...
Inne dwie znajome też przestały się odzywać. Nie, te się nie obraziły. Ale widać nie mają czasu. Mają ważniejsze sprawy na głowie i jeśli sam zagadam, to ewentualnie się odezwą. Ale same? Widać kobiety takie znajomości utrzymują, kiedy taki wirtualny facet jest potrzebny. Kiedy potrzebuje sie kogoś do wygadania się. Kiedy nie trzeba, nawet kurtuazyjne "cześć, co słychać" okazuje się zbyt wiekim ciężarem...
Dziś też uświadomiłem sobie, że od czasu pewnym ważnych w moim życiu wydarzeń mija właśnie 25 lat... Wtedy też bolało. Szczerze mówiąc znacznie bardziej. Chodziłem ogłupiały z bólu. Ale jednocześnie właśnie wtedy dotykałem piękna gór jak nigdy przedtem i nigdy potem. To moje sycenie się ich pięknem było mocno przytłumione owym bólem, ale po latach ból jest tylko wspomnieniem, a obrazy wyryte wtedy w sercu zostały....
Chyba muszę się śpieszyć. Żeby zdążyć jeszcze raz zajrzeć w tamte miejsca. Choćby z pewnej odległości. Sił ubywa w zastraszającym tempie. Kiedy 9 lat temu przyjmowałem się do tej nowej pracy nie wiedziałem, jak prawdziwe staną sie moje wtedy traktowane z przymróżeniem oka przypuszczenia, że żegnam się z tymi górami. Moje granie, moje doliny są tam jeszcze gdzie i czekają. Żebym choć ostatni raz odetchnął ich powietrzem....
Przyjdę do was. A jeśli nie zdążę teraz, znajdę czas po śmierci... Dobry Bóg nie ześle na mnie piekła. Ani was nie pogrąży w mroku niepamięci, bo przecież... Czym bez was byłoby wieczne szczęście? Choć częstowałyście mnie nieraz deszczem, śniegiem, mgłą i piorunami kocham was...