To niesłychane, Wielki Tydzień, piękne słońce już całkiem wysoko nad horyzontem grzało nas dość mocno, a spacerowaliśmy po placyku za kościołem po… śniegu.
Ci, którzy odwiedzają nasze Okno na fejsbuku, wiedzą, że ostatnio było dużo moich słów o Janie Pawle II. Jednak to prawda, że często za dużo naszych słów, które gmatwają i komplikują, kiedy właśnie Jemu samemu trzeba oddać głos. Pamiętam te wypowiedziane w Sopocie w 1999 roku:
Wiekowe ściany kościoła wymagały porządnego remontu. “Osuszono je, ale ile jeszcze jest do naprawy... Ileż to pracy, pieniedzy, czasu... No i robotników. Mało.” – spoglądałam na zniszczone mury stojąc w czasie Mszy św. na zewnątrz.
Siedzieli na brzegu piaskownicy: Kobieta i Dziecko. Dziecko rozglądało sie ciekawie. Dookoła pusto (osiedle było drogie, więc nie tylko brakowało niemowląt, ale i dorośli schodzili się zmęczeni dopiero późnym wieczorem). Tylko ściana zieleni.
Wybaczcie, nie potrafimy jeszcze pisać „normalnych” Okien (cokolwiek by to znaczyło)
Od kilku dni wakacyjna Warszawa przygotowuje się do następnej rocznicy Powstania Warszawskiego.