Mader

Dopóki żyję

dodane 10:57

To niesłychane, Wielki Tydzień, piękne słońce już całkiem wysoko nad horyzontem grzało nas dość mocno, a spacerowaliśmy po placyku za kościołem po… śniegu.

 

Śnieg trzyma się naprawdę dzielnie w tym roku.

Przez płot widziałam, że jest msza pogrzebowa. Z. też zwrócił na to uwagę.

Mała Dziewczynka zobaczyła dopiero, gdy usłyszała dzwony.

- Babusiek… – zaczęła, bo tak pięknie do mnie mówi od jakiegoś czasu – Oć. Dzonią…

- Dzwony biją? Chcesz zobaczyć, co się dzieje?

- Kak! – ciągnęła mnie, ale nie mogłyśmy przecież wejść do środka, ani nawet na dziedziniec.

- Mamy ze sobą pieska, więc nie możemy. Ktoś umarł malutka, dlatego dzwony biją. Popatrzmy stąd, z daleka. Zmówimy modlitwę.

 

Nie wiem, czyj to był pogrzeb. Był dobrym albo (i) znanym człowiekiem, bo samochody nie mieściły się wokół kościoła, a ludzi ciągle przybywało. Być może był młody, bo przyjechały całe rodziny. Na pewno był kochany, bo płakali po nim. Morze kwiatów wylewało się z samochodów…

 

Dopóki jesteś… – szepnęłam sobie- Dopóki żyjesz… Dziękuj Bogu za każdy dzień drogi. Nawet trudnej.

- Co babusiu? Co mówis tam?- Mała Dziewczynka podniosła na mnie pytające i radosne spojrzenie.

- Że jeszcze dostałam czas… na spowiedź.

 

Mader

mader.isma.kasia.aga@gmail.com

 

fot. Henryk Borawski/Wikimedia.org

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 05.11.2024

Ostatnio dodane