Mader
Głupia praca?
dodane 2014-04-23 12:08
Trochę mnie już zabolały palce od rytmicznego wyrywania chwastów.
Skóra na opuszkach piekła od jakiegoś czasu, ale "do końca tego kawałka zostało już niewiele". Szkoda przerwać. Gorąco, piękny, słoneczny poświąteczny dzień. Wyprostowalam się, ciągle na klęczkach, zgarnęłam włosy z czoła, robiąc pręgę z ziemi przez całą jego długość. Umorusana. Zajęta ciężką, niewymierną, nikomu niepotrzebną pracą. Taką, od której robi się piękniej na świecie, ale bez niej dałoby się żyć...
Klęcząc tak, patrzac w niebo, przypomniałam sobie Święta, Triduum. I przepełniła mnie jeszcze raz wdzięczność. Za to, że mogliśmy być w Kościele codziennie. Tym razem wszystkie choroby skończyły się tuż przed świętym czasem. Pracę można było przerwać na czas mszy i nabożeństw. W świecie, gdzie nie ma już zajęć, zarobkowania "od-do", ale rozciągają się one na całe dnie, pożerając kolejno wspólne spacery z dziećmi, rodzinne obiady, wieczory przy świecach, beztroskie wakacje, potem poważne dyskusje, kłótnie, bliskość, niedziele i święta, odbierając lekki sen. Czy ten bożek, wymagając tak wielu ofiar,obiecuje coś w zamian? Emeryturę? W tej pogmatwanej rzeczywistości mogliśmy być na całym Triduum. Z wielką nadzieją i choć na te kilka godzin- spokojem w sercu.
W wyprostowanych plecach poczułam wyraźny, ostry ból. Od schylania i wykonywania czynności po ludzku "nieużytecznych", nieprzynoszących wymiernego dochodu, takiego "fiu bździu", po którym jest po prostu odrobinę piękniejszy świat.
Mader
mader.isma.kasia.aga@gmail.com