Przyznaję: nigdy nie przepadałem za tym słowem. No, chyba że miało być określeniem technicznym jakiegoś etapu życia chrześcijańskiego czy typu rekolekcji. Ostatnio jego używanie zaczyna mnie już irytować.
Przodkowie wielu mieszkańców Śląska przelewali krew, żeby Śląsk był polski. Dziś w niebie czy gdzie tam są, pewnie się zastanawiają, czy było warto.
O Jana Pawła II oczywiście. Nie bardzo wiedziałbym chyba, co powiedzieć. Prócz tego, że był wielki.
Niebo dziś tak pięknie niebieskie, a chmury takie białe. Nic, tylko się rozkoszować :)