Prowadziłam warsztaty z dziećmi w bibliotece. Opowiadałam o swojej pracy, pokazywałam, jak powstają zabawki szydełkowe, czytałam opowiadania o marzeniach, m.in. „Pudełko” z książki Wojciecha Widłaka i Elżbiety Wasiuczyńskiej, pt. „Pan Kuleczka. Światło.”
Moja wspólnota (zwyczajna wspólnota rodzin, niezwiązana z większym ruchem; mająca kilkanaście lat) została poproszona o danie świadectwa wiary w jednej parafii.
- Ale znajomi? Na święta? Czy Wy się pomieścicie? - A mało to miejsca na podłodze? Karimaty przywiozą, śpiwory przywiozą. I tak większość czasu spędzimy w kościele.
Koleżanka wzięła mnie na siłownię. Najpierw chwilka rozgrzewki na bieżni, a potem spacerek między przyrządami.
Jak co roku na koniec wakacji byłam ze swoimi szydełkowcami na jarmarku. Tym razem ustawili mnie na uboczu.
Kiedy próbuję sobie wyobrazić Wieczność, przeszywa mnie… trudno to określić… niepokój(?), ból(?), ponieważ Wieczność jest… niewyobrażalna. Niewyobrażalne jest życie, które nie ma końca. Uciekam od wyobrażania sobie Wieczności, ale nie od myśli o obietnicy Wieczności.
Ustaliłyśmy z Mader na tajnej internetowej naradzie, że należy Wam się chociaż notka ;-) Wam - braci blogowa :) Dziękujemy, że nas u siebie linkujecie. Odwdzięczamy się słówkiem.
Tak myślę o Piotrze i Pawle - apostołach, których uroczystość dzisiaj obchodzimy. Boży gwałtownicy. …Zdradził, ale i zapłakał; zwątpił, ale i oddał życie; zwalczał, ale i cały oddał się na służbę.