Mama_Kasia
Zmagania
dodane 2013-09-03 14:16
Jak co roku na koniec wakacji byłam ze swoimi szydełkowcami na jarmarku. Tym razem ustawili mnie na uboczu.
Nie wiem, czy organizatorów przerosła ilość wystawców, czy zagubili nasze zgłoszenie i potem ratowali się dziwnymi decyzjami. W każdym razie wylądowałam wraz z koleżankami w uliczce poza głównym ciągiem handlowym. „Trudno” – pomyślałam. „Przecież nie będziemy się kłócić. Mamy to miejsce, to będziemy tu stały”. …Ale potem, w ciągu dnia, zmagałam się z podstępnymi myślami: „Stoję tu bez sensu. Nic z tego nie będzie. Oni są winni. Powinno być inaczej”.
Pod koniec dnia miałam jedno życzenie: „Żeby pozwolili nam chociaż stanąć bliżej ulicy, na chodniku, a nie pod murami kościoła, na zapleczu gastronomii”. Tyle że tego miejsca, które miałam na myśli, nie pozwalali zajmować ze względu na konieczność pozostawienia wolnego przejścia.
Następnego dnia rano podszedł do mnie organizator i nakazał przenieść się dalej od kościoła (proboszcz prosił, aby nie zastawiać i w ogóle lepiej, żeby nas nie było, bo pogrzeby… ). Nawet nie zdążyłam poprosić, a już stałam w miejscu upatrzonym poprzedniego dnia.
Nie, nie będzie ciągu dalszego „fajnych przypadków”. Nie trafiłyśmy na główną ulicę, gdzie ludzie tłumnie przechodzili i z pewnością więcej osób by do nas zajrzało. Ale czy więcej by coś kupiło? Trudno powiedzieć.
Chodzi mi jednak o te zmagania między zawierzeniem Panu Bogu, błogosławieniem nawet deszczu, który uginał nam ściankę namiotu (ale dobrze, że ściankę koleżanka tuż przed jarmarkiem kupiła; mogłyśmy jej nie mieć, deszcz całkowicie by nas zalał i trzeba by było się zwijać) a narzekaniem, że nie idzie, że złe miejsce, że oni to wszystko źle zorganizowali. …Mimo wszystko zwyciężyło zawierzenie i myślę, że dobre w tym momencie poddanie się.
Widziałam, ile złego przyniosło w innych narzekanie, złość na organizatorów. Właśnie w tych zacietrzewionych, w tych, którzy coś krzykiem próbują osiągnąć. Wykrzyczeć złość na innych, na sytuację. Ten krzyk zagłusza pokorę i niszczy.
A utarg, mimo złego miejsca, był podobny do tego sprzed roku, gdy stałam przy głównej ulicy :) Gdyby jednak człowiek wiedział wcześniej, że tak będzie, nie musiałby się zmagać ;-)
Jednak nie proszę Cię, Boże, abyś zabrał ode mnie zmagania, ale proszę, abyś pomagał mi z nich wychodzić zwycięsko.
Mama_Kasia
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
fot. Brent Moore/flickr.com