Con tres heridas yo - śpiewała niegdyś Joan Baez - la de la vida, la de la muerte, la del amor.
Na marginesie zagubienia się w Tatrach ojca z pięcioletnim synem.
Zaszczyt? Tak. I służba. Zamieniająca się w krzyżową drogę, gdy współbracia krzyczą na sługę, że nie jest godzien swoimi rękami dotykać Chrystusa. Wybrać drogę posłuszeństwa krzykaczom czy Kościołowi, który do posługi ustanawia? Czyli zgodnie z owym "co zwiążesz na ziemi będzie związane w niebie" posłuszeństwo samemu Bogu? Nie mam wątpliwości.
Oj, oberwało mi się od czytelników za poświąteczny komentarz o liturgii. Cóż, nikt nie obiecywał że zawsze będzie łatwo.
Nie zna pan prawdziwego życia - słyszałem nieraz od swoich uczniów. Hm... Znam? Nie znam? Któż to może wiedzieć?
Jestem już zmęczony. Spokojnie. Nie chodzi mi o całokształt :) Chodzi o sprawę katastrofy smoleńskiej.