Codzienność, Znaki nadziei
A jakie to ma znaczenie?
dodane 2015-05-22 22:30
Już za dwa dni wybory. Co będzie? Zobaczymy.
Nie powiem, żeby nadchodzące wybory były mi obojętne. Dziwię się jednak, że wśród niektórych moich znajomych (i nie tylko) wzbudzają tak wielkie emocje. Trudno czasem oprzeć się wrażeniu, że odbierają ludziom zdrowy rozsądek. No bo co, jeśli nie wygra mój kandydat?
Ano nic. Przez kolejne 5 lat będzie w Polsce byle jak. Że zdrowy rozsądek dalej będzie musiał stać w kącie? Nic nowego. Dawno przyszło się przyzwyczaić. Nieprawości będą się dalej plenić, w cenie będzie inżynieria społeczna i traktowanie ludzi jak półgłówków. Ale w byciu chrześcijaninem, w realizowaniu przykazanie miłości, nic a nic mi to nie przeszkodzi.
A jeśli mój kandydat wygra? Przez kolejne 5 lat będzie w Polsce nie wiadomo co. Niespecjalnie jednak łudzę się, że sprawy pójdą w dobrym kierunku. To zabraknie determinacji, to poparcia, to zrozumienia. Bo jakoś nie wierzę w to, że sam prezydent zmieni naszą Polskę. Ale najgorzej, jak przyjdzie się za niego wstydzić. To może lepiej niech już sprawuje ten urząd nie mój kandydat? Pozłości się człowiek, ale przynajmniej zachowa możliwość powiedzenia: "a nie mówiłem"? A ostatecznie prezydent i tak nie pomoże mi w byciu chrześcijaninem czy realizowaniu przykazania miłości. To przecież muszę sam...
Jak by nie było, jakoś będzie :). I może dobrze, że żaden wybór nie zapewni nam komfortowego ciepełka. Za bardzo byśmy się rozleniwili. A tyle jeszcze wokół nas wyzwań...