- My mamy tę książkę! - M. stała w pozie adoracyjnej przed zapchanym regałem, ze wzrokiem utkwionym na wysokości przekraczającej dwa metry.
Piątkowe popołudnie. Juwenalia. Uczestnicy studenckich zabaw wyposażeni w czyste sumienia – Metropolita Krakowski udzielił na ich prośbę dyspensy od zachowania dnia pokuty.
W upalną sobotnią noc, na popremierowym bankiecie na wiślanej barce, przyglądamy się z Mamą Hanki naszym uwolnionym od aktorskich emocji córeczkom: jednej całkiem dorosłej, i drugiej trochę młodszej.
Spóźnienie M. nie zrobiło żadnego wrażenia na grupie współwykonawców. Zbici w ciasną grupkę aktorzy-amatorzy stali bowiem przed zamkniętymi drzwiami wynajętego na próby domu kultury w Nowej Hucie i obserwowali coś z zajęciem. Przedmiotem obserwacji była niewiasta w wieku średnim, zawodowo trudniąca się zawiadywaniem kluczem do przybytku socrealistycznej Melpomeny.
Pierwszy monolog Kreona w „Antygonie” Sofoklesa ukazuje władcę Teb jako człowieka, dla którego istnieje tylko jeden czas: przyszły.
Mimo że minęła już wyznaczona godzina poniedziałkowego otwarcia kancelarii parafialnej, staliśmy malowniczą grupką na kościelnym dziedzińcu przed zamkniętymi drzwiami.