Isma

Zrozumieć

dodane 22:11

- My mamy tę książkę! - M. stała w pozie adoracyjnej przed zapchanym regałem, ze wzrokiem utkwionym na wysokości przekraczającej dwa metry.

- No, mamy, niejedną nawet – potwierdziłam bez emocji, zastanawiając się nad dziwną prawidłowością, która już trzeciemu pokoleniu alergologów leczących trzecie pokolenie alergików w naszej rodzinie kazała formułować jakieś niezrozumiałe roszczenia dotyczące zmniejszenia objętości posiadanego przez nas księgozbioru.

- Ale my mamy książkę, o której jest w „Kodzie_Krolów”! Ja bym ją chciała przeczytać. Bo tam jest ukryty tajemniczy szyfr, wiesz??? Mamooo…

- No, dobra, zaraz. A co to za książka, że jest o niej w „Kodzie Królów”?

- No tam, tam! „Boska komedia”, Dante, duży napis taki…

- Siódma półka od dołu, środkowy regał, zewnętrzny rząd – wyrzekłam machinalnie – Zaraz, zaraz. Że co? Ty naprawdę chcesz to czytać…? To za trudne dla ciebie jest, nie zrozumiesz.

- Mamoooooo…

Zdjęłam dwa tomy w klasycznym przekładzie Porębowicza, wydane przez PIW. Umieszczona wewnątrz dedykacja świadczyła, że książka zawitała na moje półki w roku 1985. Kto wpadł na pomysł, żeby zrekompensować trzynastolatce wysiłek przewodniczenia samorządowi szkoły Dantem? Może stało się tak dlatego, że, jak przeczytałam otwierając pożółkłe stronice na wstępie Mieczysława Brahmera, Dante „należał do ulubionych pisarzy Karola Marksa”?

„…podobnie jak wniknięcie w wielkość tragików greckich obywa się bez wiary w mitologię dawnej Hellady i przyjęcia antycznej koncepcji losu, tak i towarzyszenie Dantemu nie wymaga uznania religijnych dogmatów, na których się wsparła jego wspaniała fikcja poetycka” – czytałam ze wstępu dalej, chyba po raz pierwszy w życiu.

- Daj – zniecierpliwiła się tymczasem M.:

 

„ W życia wędrówce, na połowie czasu,

Straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi,

W głębi ciemnego znalazłem się lasu.

Jak ciężko słowem opisać ten srogi

Bór, owe stromych puszcz pustynne dzicze,

Co mię dziś jeszcze nabawiają trwogi.

Gorzko – śmierć chyba większe zna gorycze

Lecz dla korzyści dobytych z przeprawy,

Opowiem lasu rzeczy tajemnicze…”

 

-Yyy. Nie za bardzo…

- Mówiłam, że za trudne.

- Jak jest wierszem albo takimi starymi słowami, to ja jednak wolę, żebyś ty na głos czytała, wieczorem, po trochu. Jak „Pana Wołodyjowskiego”, dobrze?

- M.!!! Tego jest sto pieśni, po 140 z hakiem wersów każda…

- O, a można policzyć, ile dokładnie? – ożywiła się pilna wakacyjna czytelniczka zbioru zadań z matematyki dla klasy czwartej – I ty, popatrz, tu się rymuje cały czas nie po dwie linijki, tylko po trzy…

- Bo to tercyna jest…

- No, widzisz. Nawet ja widzę, że tercyna. Szyfr taki. A mówiłaś, że nie zrozumiem!

 

Isma

mader.isma.kasia.aga@gmail.com

 fot. Wikimedia Commons

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane