Zawsze źle się czułem w tłumie. Zwłaszcza, gdy tłum oskarżał. Ach te skojarzenia...
To nie problem, gdy chodzi o większość spraw na tym świecie. Ale robi się nieprzyjemne, gdy chodzi o oskarżenia.
Dość często, żeby rozwiązać problem - albo zobaczyć, że nie jest problemem - wystarczy spojrzeć inaczej.
Czy przyjmownie Komunii wprost do ust to okazywanie czci Bogu? A przyjmownie na rękę okazywanie lekceważenia?