Złośliwości

Czy wolno spytać?

dodane 19:34

Zawsze źle się czułem w tłumie. Zwłaszcza, gdy tłum oskarżał. Ach te skojarzenia...

Wydarzyło się wielkie nieszczęście. Zmarł (rozumiem, że popełnił samobójstwo?) chłopak molestowany swego czasu przez jednego z działaczy Platformy Obywatelskiej. Syn prominentnej członkini tej partii. Sprawę molestowania ujawniły „prawicowe media”. Część opinii publicznej, której bliżej do dzisiejszej opozycji, oskarżała wtedy piszących o sprawie, że ujawniają dane ofiary. Dostało się przy tym – niesprawiedliwie –  ministrowi Czarnkowi…  Dziś na „lewicujących twitterach” huczy, że chłopak został zaszczuty przez „prawicowców”….

Ech ten Twitter. 280 znaków to w sam raz żeby wyrazić „jedynie słuszna opinię”, ale już na wyjaśnienia czy dyskusje stanowczo za mało. Cóż…

Dwie rzeczy w tej sprawie nie podlegają, moim zdaniem, dyskusji. Po pierwsze to, że wydarzyła się wielka tragedia; rodzinie zmarłego trzeba współczuć. Pewnie to bez znaczenia, ale naprawdę współczuję… Po drugie, dane ofiar molestowania seksualnego, zwłaszcza małoletnich, nigdy nie powinny być podawane publicznie. Także nie wprost, przez podanie danych jego rodziców. Reszta…

Wydaje mi się, że warto zadać tu trzy pytania. Proszę nie traktować ich jako insynuacje. Naprawdę uważam, że w imię uczciwości trzeba je zadać. Jakie?

Po pierwsze skąd pewność, że istnieje proste przełożenie między działaniami mediów a śmiercią chłopaka? Motywy działania samobójców zazwyczaj są nieco bardziej skomplikowane. No tak, w tym miejscu trzeba by zadać jeszcze kilka innych, pytań, ale nie chcę. Każdy uczciwie myślący widzi o co chodzi…

Po drugie: skoro zgadzamy się, że nigdy nie należy ujawniać danych ofiary, to czemu dotąd tak często takie praktyki były tolerowane? Pisano w mediach ks. „Imię Inicjał Nazwiska”, proboszcz parafii tej a tej, w latach takich a takich. I np. że molestował ministrantów. Zwłaszcza w małych społecznościach,  to jednak dość wąskie grono.

Po trzecie, w nawiązaniu do poprzedniego, a dotyczące toczącej się u  nas brutalnej walki politycznej… Czy to, że oburzając się na księży-pedofilów bez ceregieli wskazuje się na ich ofiary, a podnosi larum, gdy winnym jest działacz partii politycznej jest li tylko i wyłącznie wyrazem troski o chłopaka, a nie w jakieś przynajmniej mierze realizacją doktryny jednego z byłych wiceprezydentów Warszawy, pana P.R., który publicznie podkreślał że pedofilia to problem tylko i wyłącznie Kościoła katolickiego?

A zadaję te pytania, bo jakoś źle mi się kojarzy sytuacja, gdy wszyscy wskazując palcami krzyczą „winny, winny, winny”, „ma krew na rękach”. Jak strasznie można czymś takim człowieka skrzywdzić. Irytujące, że tylu katolików, tak chętnie w różnyc okoliczościach przywolujących wezwanie Jezusa by nie potępiać w takich sytuacjach nie tylko nie ma oporów, ale...

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024