• Dziś bez komentarza

    > Kogo się lękasz i [...]


  • Dzień 14

    Ten dzień można by zakwalifikować jako wyreżyserowany przez Alfreda Hitchocka, zaczęło się tak jak w każdym jego filmie, od wielkiego "bum" czy też trzęsienia ziemi. Pogotowie, trochę nerwów i jeden domownik mniej zamiast śniadania. A potem już mogło być tylko gorzej... aż do samego finału późnym wieczorem gdzie bardziej było mi w smak patrzeć na siebie i gryźć wkoło niż spojrzeć na innych. I [...]


  • Rodzina

    Mojemu ojcu jakoś nie w smak, że tu jestem... i co z tego, że nie mówi tego wprost. Już ja go na tyle znam.


  • Dzień 12

    Ledwo minęły dwa dni od pamiętnego opieprzania Mrówki, że jej "szczęść Boże" nie przechodzi przez otwór paszczowy... a tu znów. Wróciłam dziś z Mszy Świętej z okolicznej parafii (wszak uważam, że choć od niedzieli niekoniecznie z emerytami muszę się na Mszy spotykać). Wchodzę do domu, witam się z panem na portierni i lezę korytarzem do siebie. Widzę księdza dyrektora domu (po cywilu, ale wszak [...]


  • Sobota, Kraków i błogie lenistwo

    Tak z Katowic do Krakowa jest rzut beretem. Przy okazji przejeżdżając przez Trzebinie wysłałam zaprzyjaźnionej s. Sacre Coure pozdrowienia. Zawsze mnie do siebie zaprasza, a ja jakoś nie mogę dojechać, dziś nic w tej materii się nie [...]


  • Dzień 10

    Poszłam zrobić kawę, właściwie to trzy. Więc siedziałam w kuchni co chwilę przekładając kubki pod ekspresem, no i też co chwilę ktoś wychodził/wychodził z redakcji katowickiej mutacji GN. Z powodu, że to poranek to każdemu mówiłam miło "witam", wszak na pewno z każdym dziś pierwszy raz się widziałam. Robiąc ostatnią kawę z pokoju wychodzi ksiądz (ano szef tego oddziału), ja oczywiście "witam" bo [...]


  • 0,15 sek - czyli niedaleko ;)

    Nie lubię za bardzo "bash'a", w polskiej wersji jest dość hmm... prostacki (to chyba dobre słowo). W angielskiej różnie bywa ale często zbyt rażą mnie wulgaryzmy albo szeroko pojęta antyreligijność. Jednak czasem coś ciekawego można tam [...]


  • Dziołcha poznaj Ty nasze hanyskie serce!

    Poszłam na obiad, najpierw zamówienie, posiłek, a potem zorganizowanie prania... Więc biegałam po całym domu od góry po piwnice, a wszędzie pełno hanysów. To kolejny sezon kiedy tutaj mieszkam więc obsługa mnie zna. Rzadko udaje mi się przejść korytarzem bez zagadania przez kogoś... no, a gadaj z Hanysem. Nie dość, że ma inny język to jeszcze serce na dłoni. Jak nie lubię tego miasta tak... no [...]


  • Gdzieś w tym wszystkim jest spokój

    Usiadłam na ławce w parku z kłębowiskiem myśli w głowie. Obok mnie beztrosko fikała wiewiórka... to śmieszne ale te rude zwierzątka zawsze się pojawiają kiedy przychodzi mi zmierzać się sama ze sobą tak jakby chciały powiedzieć, "Mrówka nie martw się, trzymaj się Bożego porządku i rób swoje". Lekkość ich ruchów zawsze mnie uspokaja. Po tym jak zniknęła w koronie drzew siedziałam jeszcze z 20 [...]


  • Szukam...

    i nie znajduję w sobie powodów do dumy. Niestety.