Dziennik pokładowy
Dzień 14
dodane 2007-07-17 22:26
Ten dzień można by zakwalifikować jako wyreżyserowany przez Alfreda Hitchocka, zaczęło się tak jak w każdym jego filmie, od wielkiego "bum" czy też trzęsienia ziemi. Pogotowie, trochę nerwów i jeden domownik mniej zamiast śniadania. A potem już mogło być tylko gorzej... aż do samego finału późnym wieczorem gdzie bardziej było mi w smak patrzeć na siebie i gryźć wkoło niż spojrzeć na innych. I tak dobrze, że J. mnie wyciągnęła na jakąś pizze po pracy bo choć na chwilę "przestałam myśleć".
A teraz od pół godziny siedzę w półmroku obserwując siebie wzajemnie z "emerytowanym" kotem. Może do końca mojego pobytu tutaj się zaprzyjaźnimy...