• Boży wariaci

    Głośno mówią, dziwnie się uśmiechają, tu im coś sterczy, tam powiewa. Zagadują albo i nie. Otwarci. Poważni. Nieszkodliwi – mówimy o nich. Chorzy. Coś z nimi nie tak.


  • Owocność

    Wiosna: kwitną już nieopodal jabłonie i czereśnie, i mój ulubiony bez. Rosną dziko, nieprzycinane fachową ręką, a tylko czasem targane niewprawnie na bukiety pachnącego dusząco kwiecia. Owoców tych dzikich drzewek nikt nie będzie jadł – czasem tylko dzieci uznają małe, nieforemne, brzydkie jabłka za trofea nagradzające trud wspinania po gałęziach.


  • Do obory!

    Wybieram chwasty spośród kwiatków. W kąciku leśnym, niedaleko domu, kwitną już poziomki i mnóstwo maleńkich fiołków. Najwięcej jest nakrapianych, kupionych kilka lat temu „na próbę”, nieco mniej - pięknie pachnących białych i klasycznych – fiołkowych.


  • Przy ognisku

    Siedzimy przy ognisku, które nie chce na dobre się rozpalić. Mąż wrzuca małe patyczki, dmucha... - Wiesz, to ciekawe z tym ogniem – zaczynam. – To samo dmuchnięcie może rozpalić, ale i zagasić.


  • Dobre dni

    Ci, którzy odwiedzają nasze Okno na fejsbuku, wiedzą, że ostatnio było dużo moich słów o Janie Pawle II. Jednak to prawda, że często za dużo naszych słów, które gmatwają i komplikują, kiedy właśnie Jemu samemu trzeba oddać głos. Pamiętam te wypowiedziane w Sopocie w 1999 roku:


  • Emocje

    Zamieszczamy od wczoraj na Facebooku wspomnienia z zeszłego roku, z beatyfikacji Jana Pawła II. Także inne nasze wspomnienia, związane z Błogosławionym papieżem. Czytam je ze wzruszeniem...


  • Dojrzałość

    Wydawałoby się, że obraz Rembrandta „Powrót syna marnotrawnego” nie kryje już żadnych tajemnic przed widzem. Znana ewangeliczna historia, spokojna kolorystyka, szlachetność światłocienia. Henriego Nouwena ten obraz intrygował przez wiele lat.


  • Poranek po ciężkiej nocy

    - Pamiętaj, że dzisiaj niedziela, pamiętaj, że dzisiaj niedziela – to Mąż schodził po schodach. Nie wiem, czy mówił (mamrotał?) to do mnie czy do siebie.


  • Przy okazji remontu

    Jedni przeznaczają wolny tydzień (bo nie nazwę tego czegoś przecież długim weekendem) na wyjazd, a inni na remont. Inni, czyli ja i mój mąż, który nie znosi takich akcji. Oboje wolelibyśmy być teraz w górach, łazić, byczyć się na łąkach, obserwować budzącą się przyrodę. Podziwiać dzieła Stwórcy. Ale… jeśli przez kilkanaście lat nic się nie robiło w najbardziej użytkowanej części mieszkania, to kiedyś trzeba znaleźć czas, aby to miejsce odnowić.