Isma

Dojrzałość

dodane 13:36

Wydawałoby się, że obraz Rembrandta „Powrót syna marnotrawnego” nie kryje już żadnych tajemnic przed widzem. Znana ewangeliczna historia, spokojna kolorystyka, szlachetność światłocienia. Henriego Nouwena ten obraz intrygował przez wiele lat.

Rozważając przypowieść utożsamiał się chętniej z synem marnotrawnym, aż do dnia, kiedy ktoś uświadomił mu, że posiada raczej cechy starszego syna: zawsze będącego „w porządku”, a jednak pełnego tajonych rozgoryczeń. Gdy jednak pięćdziesięcioczteroletni Nouwen przybył do wspólnoty niepełnosprawnych w Daybreak, aby żyć i służyć wśród nich, usłyszał słowa najbardziej przejmujące: chcemy, abyś był dla nas ojcem. Nie potrzebujemy brata, ale ojca.

Nouwen – kapłan, rozchwytywany wykładowca akademicki, ceniony kierownik duchowy i rekolekcjonista – dopiero w Daybreak doświadczył ciężaru autentycznej odpowiedzialności za konkretnego człowieka: opiekował się głęboko upośledzonym Adamem, myjąc go, przebierając, towarzysząc przy posiłkach i kładąc spać. Musiał stać się dla niego całym światem – będąc przecież tylko człowiekiem, i to człowiekiem, którego prośba o przygotowanie posiłku innego niż jajka przyprawiała o napad lęku. Musiał być dla Adama, dzień po dniu, bez ustanku,  ojcem i matką – i wtedy właśnie dostrzegł na obrazie Rembrandta drobny na pozór szczegół: dłonie ojca, z których lewa jest masywna i trzyma synowskie ramię w solennym, krzepiącym uścisku, a prawa, o wąskim przegubie i delikatnych, długich palcach kobiety, pieszczotliwie głaszcze plecy odzyskanego dziecka.

Anna Kamieńska, zastanawiając się nad sensem kapłańskiego celibatu, zauważyła celnie, że dojrzałość kształtuje się poprzez podjęcie życiowej odpowiedzialności za drugiego. Ten, kto takiej odpowiedzialności nie ponosi - choćby był dla wielu życzliwy i pomocny -  zawsze pozostaje niedopełniony, niedojrzały. Obserwacja poetki nie traci nic ze swej trafności – a może nawet zyskuje sens znacznie głębszy i bardziej tragiczny – gdy porzucić rozważania o celibacie, a rozejrzeć się dookoła, wśród kobiet i mężczyzn, matek i ojców. Zwłaszcza wśród tych ostatnich. Na temat macierzyństwa napisano już bowiem wiele tomów, w dużej mierze zresztą, jak się wydaje, niepotrzebnych, skoro powszechnie twierdzi się w nich, iż relacyjna natura kobiety z samej swej istoty jest przeznaczona do podejmowania odpowiedzialności za inną osobę. Co zaś do ojcostwa, specjaliści uznają, iż problem jest poważniejszy, albowiem natura nie wyposażyła mężczyzn w stosowne instynkty i konieczny jest w tej mierze formacyjny wysiłek. Ten wszakże może być podjęty tylko decyzją i z woli zainteresowanego. Jeśli zaś założyć, iż na decyzję taką trudno się zdobyć człowiekowi niedojrzałemu, i pamiętać uprzednie twierdzenie, że dopiero autentyczna odpowiedzialność kształtuje dojrzałość – łatwo stwierdzić, iż skonstruowanie ojcowskiego perpetuum mobile nie jest możliwe.

Obraz rąk Miłosiernego Boga na obrazie Rembrandta mówi jednak co innego. W miłości Bożej jest wzorzec miłości ojcowskiej i macierzyńskiej zarazem. Rodzicielska odpowiedzialność mężczyzny i kobiety - po ludzku tak trudna, z łaską Bożą tak przemieniona - rodzi się z decyzji powtórzenia tego hojnego gestu rąk: jestem twój, a ty jesteś mój. Jesteś dla mnie ważny i wyjątkowy, nigdy o tobie nie zapomniałem, naprawdę cię kocham.

 

Isma

mader.isma.kasia.aga@gmail.com


 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane