Mama_Kasia
Przy ognisku
dodane 2012-05-04 22:09
Siedzimy przy ognisku, które nie chce na dobre się rozpalić. Mąż wrzuca małe patyczki, dmucha... - Wiesz, to ciekawe z tym ogniem – zaczynam. – To samo dmuchnięcie może rozpalić, ale i zagasić.
Mąż uśmiecha się. On już wie, do czego zmierzam.
- Jeśli płomień jest mały, słaby, jedno dmuchnięcie i po nim, ale jeśli nawet go nie widać, ale jest żar, jedno dmuchnięcie może na nowo rozniecić ogień. …To tak jak z wiarą – dochodzę do istoty moich przemyśleń.
- Przypuszczałem, że to powiesz – mówi z uśmiechem Mąż.
Moje myśli popłynęły dalej, do człowieka, którego czasami zdarzało mi się zdmuchnąć nałożonymi na niego wymaganiami. A trzeba było powoli – podłożyć małych patyczków dobrych słów, delikatnie rozgrzać serce. Kiedy taki człowiek na dobre rozgorzeje, nabierze pewności Boga i siebie, można dmuchnąć mocniej, aby rozpaliło się w nim na dobre. Aby nie tlił się tylko, ale buchał ogniem miłości, wiary.
A gdy trochę przygaśnie, co się zdarza, z braku ożywczego wiatru, czy porządnego opału, będzie można znacznie łatwiej rozpalić go na nowo. Gdzieś w środku ten żar się odnajdzie.
Mama_Kasia
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
fot. andrewmalone/flickr.com