Najmłodsza przyszła ze szkoły podekscytowana. - Pani kazała wyhodować fasolkę na słoiku – poinformowała, machając mi przed oczami woreczkiem z dwoma nasionami. – I dla chętnych (a ja jestem chętna) w doniczce. I jeszcze – ciągnęła dalej, zrzucając z siebie kurtkę – ziemniaka.
Szła sobie, jak zawsze. Tak, jak robiła to od wielu lat. Ta sama droga, znajoma okolica. Wtedy dosięgnął jej pierwszy kamień.
Przeglądam, wczoraj, dziś, wiadomości o przygotowaniach i o świętowaniu Niedzieli Miłosierdzia. - w sanktuariach tysiące pielgrzymów, ruch jest na wielu kontynentach.
- Do osiemdziesiątki to jeszcze dobrze było, ale po osiemdziesiątce coraz gorzej.
Za czasów Tespisa w teatrze greckim występował tylko jeden aktor. I choć postaci w dramacie mogło być wiele, to jednak były one skazane na nieustanny monolog, na celebrowanie swojej straszliwej tragedii wobec bezosobowego chóru, wiodącego niewzruszenie narrację. Moment, w którym w teatrze pojawia się rzeczywisty dialog osób, jest przełomem nieporównywalnym z żadnym innym w późniejszej historii sztuki scenicznej.
Poniedziałek w oktawie Wielkanocy, wtorek w oktawie Wielkanocy, środa w oktawie Wielkanocy i jeszcze czwartek, piątek i sobota w oktawie Wielkanocy. A ja słyszę od przedwczoraj: “Święta, święta i po świętach” mówione z niechęcią, bo kto chciałby wrócić do codzienności...
Bóg wskrzesił Jezusa trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się nie całemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków, którzyśmy z Nim jedli i pili po Jego zmartwychwstaniu. On nam rozkazał ogłosić ludowi i dać świadectwo, że Bóg ustanowił Go sędzią żywych i umarłych. Wszyscy prorocy świadczą o tym, że każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów. - Dz 10, 40-43
Na pierwszym planie tego siedemnastowiecznego malowidła jest martwa natura: to typowy bodegón. Dzbany, jeden w kolorze ochry, drugi szkliwiony biało z motywem kwiatów, błyszcząca misa, moździerz, z którego sterczy tłuczek, poskładane w stos talerze, główka czosnku. Zawieszony na ścianie wiklinowy kosz, w którym schną kuchenne ścierki. Gruba, lśniąca deska starego stołu stanowi mocne oparcie dla spracowanych rąk służącej - Mulatki. Długie cienie kładą się po mrocznym wnętrzu. Dzień się już nachylił.