Mader
Dlaczego?
dodane 2012-04-16 09:14
Szła sobie, jak zawsze. Tak, jak robiła to od wielu lat. Ta sama droga, znajoma okolica. Wtedy dosięgnął jej pierwszy kamień.
Zatrzymała się, bo uderzył celnie, w łydkę. Stała rozcierajac bolące miejsce, wypatrywała, kto rzucił i zastanawiała się, czy to przypadek , gdy stojąca nieopodal druga osoba też trafiła. Starała się spojrzeć im w oczy, bezskutecznie. Po cóż mieliby patrzeć na nią? Dołączał do nich ktoś trzeci, też z kamieniem. Zapytała: “Dlaczego?”, ale nie otrzymała odpowiedzi.
No nie, nie myślcie zaraz, że chcieli ją zabić, ukamieniować – to przecież były tylko słowa! Ale jakże celne! Jak bolały! Stała ogłupiała i już tylko starała się śledzić, kto rzuca. Czemu nie uciekła? Czemu nie oddawała razów? Czemu zajęła się rozcieraniem bolących miejsc, zamiast zrzucić z siebie ciężar i “przejść nad tym do porządku dziennego”? Mogła krzyczeć długo i skutecznie, a krzyknęła tylko raz.
Ukucnęła i to był jej błąd.
Inni ludzie byli jednak litościwie kulturalni. Nie rzucali, tylko podchodzili i układali wokól niej swoje kamyczki. Murek urósł. Teraz nie widziała nawet, kto mówi.
“Wszyscy wiedzą.” “Słyszeliście?” “Chodźcie zobaczyć.”
Udusić się nie było można, bo zostały jakieś szczeliny. Ruszyć też nie.
Ktoś zajrzał współczującym okiem i odszedł.
Ktoś pomachał.
Dopiero, gdy poczuła Wodę i Krew pod stopami... Gdy Zdrój Bożej Miłości uderzył w mur... poczuła, że być może jest szansa.
Mader
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
fot. Peter Pearson/Flickr.com