moje wędrowanie...
modlitwa o sens...
dodane 2013-07-31 10:19
Był moim uczniem, jak i pozostali jego bracia. Pamiętam go ze szkolnej ławy, także uświetniane swoim głosem wszelkie szkolne imprezy. Uczył się jeszcze w ośmioletniej szkole podstawowej, stąd też kontakt był nieco dłuższy. Mogłabym wiele pisać, ale jest zbyt znaną postacią, bym swobodnie przytaczała tu nasze szkolne perypetie. Jednak wspominam go ciepło...
Utwkiło w mojej pamięci pewne wydarzenie, kiedy już jako absolwent, zauważył, że wychodząc ze szkoły wieczorna porą (po jakimś zebraniu z rodzicami) napotkałam na niemały problem - w moim maluchu była pana. Właśnie w tym momencie przechodził obok i powiedział, że zaraz tu przybiegnie z bratem, by mnie wesprzeć. Na ulicy była pustka, trwał jakiś mecz naszej reprezentacji... I rzeczywiście, po chwili pojawili się obydwaj i pomogli mi wyjść z opresji... Takiego go pamiętam...
Cieszę się, że w swoim obdarowaniu przez Boga, jest blisko Niego wraz ze swoją rodzinką, że pozdrawia na ulicy z uśmiechem i życzliwością. Perła i skarb, o których mowa w dzisiejszej Ewangelii to nie tylko symbol Królestwa Chrystusowego, ale także dobrze odkryty i umiejętnie wykorzystany dar, przeżywany z Bogiem, przez który poznaje się GO i wchodzi z NIM w relacje...
Tu zamieszczam przepiękną piosenkę w jego i jego żony wykonaniu:
Jakże pięknie te słowa wkomponowują się w sytuację pewnej rodzinki, która rozpczęła walkę o życie swego syna...