Kronika Rodzinna

zabrali ich w ciemną noc, nie wiadomo dokąd...

dodane 13:30

Wszyscy w domu spali spokojnie w wolnym już wszak kraju. Wtem, około północy, obudziło ich głośne walenie w drzwi. Dziadek tak jak spał w koszuli, wstał, by je otworzyć. Weszło czterech żołnierzy. Trzech radzieckich, jeden Polak. Kazali wszystkim stanąć pod ścianą w pokoju jadalnym. Stali w bezruchu, w zimnie, trzęsąc się nie wiadomo, czy bardziej z zimna, czy ze strachu.

Zaczęła się rewizja. Wyrzucano z szaf i szuflad wszystkie rzeczy, a co cenniejsze konfiskowano. Stała w tym pokoju tez buteleczka z likierem bananowym, którą dziadek otrzymał kiedyś od swojego przyjaciela - właściciela jednej z restauracji, a która miała doczekać lepszych czasów i okazji. Miała kształt leżącej gruszki. Jeden z żołnierzy nie umiejąc jej otworzyć, wcisnął korek bagnetem i jednym tchem wypił. Po czym się skrzywił, bo był to zapewne bardzo słodki likier.

Kiedy odkryto u dziadka maszynę do pisania, jedyne, co tata zapamiętał, to wyzwiska pod ich adresem, jako by byli burżujami. Dziadek był urzędnikiem, więc maszyna była mu potrzebna do pracy. Zaraz wzięto ją pod pachę i wyniesiono do samochodu. Tata nie wie, czy dziadek nie działał w jakiejś patriotycznej organizacji. To dziś tylko podejrzenia. A może ktoś z sąsiadów doniósł na nich, że są Niemcami, musieli bowiem chodzić do niemieckiej szkoły. Nie wiadomo do dziś, z jakiego powodu wkroczyli do ich domu.

Dziadkowi kazano się ubrać. W tym momencie żołnierz polski zauważył na ścianie godło polskie. Taki gipsowy odlew, który przechowywano ukryty pod podłogą w czasie wojny. Mój tata miał wówczas 14 lat. Ponieważ orzeł w naszym godle nie miał mieć korony, kilka dni wcześniej pilniczkiem go zeszlifował, a powstałą pustkę zamalował czerwoną farbą. Żołnierz ów zapytał, skąd mają to godło? Babcia, zapewne w dobrej wierze, myśląc, że uratuje dziadka, powiedziała o tym, gdzie ukrywała go w czasie wojny. Gdy historię tę przetłumaczył radzickiemu żołnierzowi, jedyne słowo, które mój tata zapamiętał było: „o хитря ти, хитря (przebiegła)”, po czym nakazał babci również się ubrać. Gdyby nie sprawa z godłem, zostawiliby ją w spokoju.

Zima tego roku była bardzo mroźna, choć bezśnieżna. Ubrali więc ciepłe, zimowe ubrania, jakie wisiały na wieszaku, babcia założyła na płaszcz futrzany szal i wyszli. Nie wiedzieć dokąd. I słuch po nich zaginął.

W domu pozostał 14 letni wówczas mój tata i jego 8 letni brat, który za dwa dni miał mieć urodziny. Babka na tę okazję była już upieczona. Oni nie mieli odwagi nawet spojrzeć za okno i nie wychodzili z domu. Przez ten czas, zanim rodzina się zainteresowała, żywili się urodzinową babką, którą kroili na cieniutkie kawałki, by wystarczyło, nie wiedzieli wszak na jak długo.

Najstarszy brat, ponieważ już pracował, mieszkał w naszym rodzinnym mieście u swoich dziadków. Gdyby był z nim, zapewne podzieliłby los swoich rodziców. Pracował w kopalni jako konstruktor. W czasie wojny ukończył bowiem korespondencyjnie kurs kreślarski. (cdn)

Co czuli prowadzeni w ciemną noc, nie wiedząc dokąd i po co? O czym myśleli pozostawiając samych chłopców w domu? Nie umiem sobie tego wyobrazić...

 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 14.11.2024

Ostatnio dodane