ON i ja..., moje wędrowanie...
wsłuchaj się w ciszę, a usłyszysz głos Boga...
dodane 2012-12-20 10:36
Pojechałam tam wczoraj po Roratach. Weszłam do kościoła, w którym przed świętami umożliwia się wiernym spowiedź jeszcze o tej porze. Sama także tyle, co dostąpiłam łaski oczyszczenia. Nie było nikogo, oprócz siedzących w konfesjonałach księży. Chciałam tam po prostu być...
Czasem Pan Bóg daje takie chwile wytchnienia, możliwości obcowania z Nim. Poczułam się dobrze, mimo planów kończenia dekorowania cynamonowych ciasteczek, nie odczuwałam zwykle towarzyszącego mi w takich sytuacjach pośpiechu. Urlop daje ten komfort, że nigdzie mi się nie śpieszy. Chciałam tak trwać przy Nim w milczeniu i wdzięczności, chciałam, by ta chwila się nie kończyła.
Maryja, taka zwykła, szara, prosta, uboga mieszkanka Nazaretu zapewne doświadczała głębokich spotkań z Bogiem. Gdyby tak nie było, nie usłyszałaby głosu Anioła. Ona – „pełna łaski” mówi Bogu swoje „tak”. Jakże trzeba być nastawionym na pragnienie pełnienia Jego woli, by mieć w sobie na to tyle siły. Jakże trzeba żyć w wielkiej zażyłości z Bogiem, by tego pragnąć. I choć, jak każdy człowiek odczuwa lęk i zmieszanie, może i opór w przyjęciu woli Boga, nie ucieka od niej. Rozważa w sercu Boże zamiary. Pyta i szuka ich.
A ja, czy poszukuję woli Boga? Czy szczerze modlę się o to, by wypełniała się ona w moim życiu? Czy potrafię przyjąć każdy Jego zamiar wobec mnie?