moje wędrowanie...
subiektywne postrzeganie...
dodane 2012-04-21 17:42
Czasem zastanawiam się, na ile fałszywie postrzegam ludzi. Przecież tak wiele czynników ma na to wpływ. Chyba najważniejsze jest to, bym patrząc na drugiego człowieka uświadamiała sobie, że poznaję go jedynie przez pryzmat własnego życia, który nie określa jakim ten człowiek jest naprawdę...
Wczoraj zawiozłam moją siostrę na rekolekcje do Brennej. Gdy weszłyśmy do ośrodka rekolekcyjnego zauważyłam osobę, którą znam, ale nie mam z nią zbyt bliskiego kontaktu, a która pewnymi decyzjami , zachowaniem nie wzbudziła do tej pory mojej sympatii. Żadna z nas nie zareagowała na swój widok. Mnie nie zależało, by wchodzić w rozmowę, tym bardziej, gdy ucieszyła się na widok mojej siostry i poprosiła, by zamieszkała z nią w pokoju. Na co moja siostra chętnie przystała. Nie wiem, jak postrzega ją moja siostra i na ile ją zna, bo nie było czasu, by o tym porozmawiać. Zależało mi szybko wrócić do domu.
W drodze powrotnej, myślałam o tym, jak odczucia co do ludzi nie zawsze świadczą o tym, jakim ten drugi człowiek naprawdę jest. Jak wielkie zło można uczynić ostrzegając przed drugim tylko dlatego, że ma się z kimś niedobre doświadczenia. A te mogą wynikać tylko z tego, że okoliczności znajomości nie były sprzyjające, że wystąpił konflikt interesów, że trafiliśmy na niewłaściwy czas, że dzieliły nas oczekiwania.
Kiedyś w pewnej relacji nie mogłam zrozumieć niewspółmiernych do moich działań reakcji z drugiej strony. I nie wiem, na ile pomocne były w tym osoby trzecie, które kształtowały przed tą osobą mój obraz. Dlatego też nie podzielę się z moją siostrą moimi odczuciami co do osoby, o której wcześniej pisałam.. Bo przecież to może być tylko moje subiektywne postrzeganie…