szkolne zamyślenia
belferskie zamyślenia...
dodane 2011-10-13 20:39
Jutro troszkę odpocznę. Wprawdzie były wyznaczone dyżury w szkole, ale ja się nie załapałam, przypadnie mi zapewne inny termin. Szczerze powiedziawszy przyda mi się ten jutrzejszy dzień, bo ostatnio poza domem bywałam ponad dziesięć godzin. Jakaś ewaluacja zewnętrzna i spore zamieszanie w szkole, w dodatku siedzenie po lekcjach. Wypełnianie on-line niezrozumiałych dla mnie ankiet, długaśne wywiady. Ale już mamy to za sobą. Jesteśmy, jak widać, szczególną placówką. W zeszłym roku wdrażaliśmy program pilotażowy, który wymagał od nas wielogodzinnych spotkań popołudniami, teraz zostaliśmy wylosowani do tej ewaluacji. Ale nie pytajcie mnie, czemu to ma służyć, bo nie wiem.
Dzisiaj po lekcjach, uroczystości z okazji Dnia Nauczyciela i poczęstunek, z którego i tak musiałam się urwać, by zdążyć na Mszę szkolną, zarazem urodzinową jednego z wikarych. Po niej Różaniec. Cud, że dzieci wytrzymały te półtorej godziny w kościele. Ja nie czułam upływu czasu, nawet się zdziwiłam, że jest już tak późno. Obliczyłam, że dziś mój kot musiał być sam prawie połowę doby ;o))
A moja klasa bardzo miło zaskoczyła mnie tym, że pamiętała nie tylko o mnie, ale i o innych nauczycielach. Ponieważ nie miałam z nimi lekcji, nie było okazji jakoś się zrewanżować, więc na poniedziałek przygotuję małe co nieco dla nich w ramach podziękowania…
Jutro odpoczywam, ale nie leniuchuję, bo mam kilka zaległości wynikających z dodatkowych zobowiązań no i do wykonania badania, na które nie znalazłam w tygodniu czasu. A dzięki uprzejmości męża mojej koleżanki idę na koncert SDM, który uwieńczy moje jutrzejsze świętowanie.
Ot, życie belferskie...