ON i ja...
tajemnica wiary...
dodane 2010-12-04 21:20
To był trudny tydzień. Zmagania się z własną przeciętnością, zgodą na to, że nie doświadczę na modlitwie niczego wielkiego prócz udręki. Uświadamiania sobie, że robię to jedynie z potrzeby spełnienia obowiązku, a nie z miłości. Konfrontacji własnych pragnień, mniemania o sobie z rzeczywistością.
Czy zanadto nie skupiam się na formie niż treści we wszystkich moich poczynaniach?
Pan Bóg staje się coraz normalniejszą rzeczywistością, tak bardzo, że zapominam o sacrum. Tak bardzo, że często zwracam ku Niemu myśli, choć na modlitwie nie potrafię…
Może to po prostu taki etap mojej z Nim relacji?
To był trudny tydzień, ale mimo wszystko, radosny. Ot, tajemnica wiary…
Panie, chcę Cię kochać, choć marna ta moja miłość...