ON i ja...
i znów coś o prawdzie...
dodane 2010-09-20 17:24
Przy śniadaniu wpadła mi dziś w ręce taka oto historia:
W malowniczym, ekscentrycznym, pełnym hałasu bazarze, w pewnym mieście, na Wschodzie, bogata turystka amerykańska znalazła dziwne lustro w srebrnej ramie.
Cena za nie była jednak zbyt wysoka, przesadnie wysoka. W ciągu długich targów, właściciel tajemniczo powiedział klientce, że lustro posiada czarodziejską, magiczną moc, jedyną w świecie.
Wystarczyło przeglądać się w nim i dotykać leciutko wskazującym palcem prawej ręki powierzchni szkła. Natychmiast razem z osobą przeglądającą się w lustrze ukazywał się napis, zrozumiały w każdym języku, który ujawniał najgłębszą prawdę, dotyczącą osoby przeglądającej się.
Była to jedyna nadzwyczajna okazja, by osiągnąć sukces. Nie wolno jej było utracić! Posiadanie lustra, „które mówi prawdę o wszystkim i o wszystkich” – stanowiło nadzwyczajną wartość!
Amerykanka uległa pokusie i natychmiast zrobiła próbę: zobaczyła siebie, doskonale widoczną w lustrze i pocierając palcem wskazującym powierzchnię, zobaczyła u dołu lustra napis w języku angielskim: „bogata pani z Teksasu, naładowana pieniędzmi”.
Natychmiast bez dyskusji zapłaciła żądaną sumę i pospieszyła się z odbiorem lustra. Odpowiednio zabezpieczone, opakowane, zostało wysłane samolotem do Teksasu.
Naturalnie, dzięki temu magicznemu zakupowi, bogata spadkobierczyni była pewna, że stanie się centrum zainteresowania ludzi najbardziej liczących się w mieście.
Tymczasem zwierciadło to stało się dla niej źródłem przelicznych kłopotów.
Doświadczyło tego kilka z jej najlepszych przyjaciółek. Na początku przeglądały się w lustrze dla zabawy pośród śmiechu, ale słowa, które ukazały się niebawem głosiły: „Skradła w supermarkecie bielizną, którą ma na sobie (słowa dotyczyły pierwszej kobiety). „ Ma 11 lat więcej niż twierdzi!” (chodziło o drugą kobietę). „Jest pełna zazdrości i rozpowiada nieprawdziwe wiadomości o dwóch pozostałych (dotyczyło trzeciej kobiety).
Zawstydzone przyjaciółki szybko się pożegnały.
Później stanął przed lustrem zupełnie przypadkowo mąż milionerki. Napis głosił: „Zdradza żonę”. Nastąpiła ostra wymiana słów, powołani zostali adwokaci.
Oczywiście, sprawa stała się głośna w całym mieście. W krótkim czasie nikt nie odwiedzał bogatego domu milionerki.
Ten wschodni zakup spowodował pustkę wokół kobiety. Rozczarowana i rozżalona bogaczka z Teksasu, pewnego dnia rozbiła młotkiem magiczne lustro.
Gdy lustro rozpadło się na kawałki, ukazał się wielki napis, niczym testament: „Również ty, niemądra kobieto, również ty… boisz się prawdy!”
Prawda uczyni nas wolnymi. Płaci się jednak za to wysoką cenę.
Bruno Ferrero „Kwiaty po prostu kwitną”
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Czy chcę mieć wielu znajomych, przyjaciół nawet za cenę życia w iluzji o sobie, o innych?
Czy chcę żyć w prawdzie, choć ceną tego może być odrzucenie, samotność, niepopularność?
Czy zarzucanie człowiekowi, który nazywa fakty, że oskarża, osądza, insynuuje, nie bywa próbą odrzucania od siebie usłyszanej prawdy, przy jednoczesnym obarczeniu go winą? Takim tłuczeniem lustra?
Zawsze miałam dylemat, kiedy coś jest zdrową oceną, prawdą, a kiedy staje się osądem, oskarżaniem, insynuacją…
Panie, pomóż mi właściwie rozeznawać te sprawy...