pamiętam...
czy jestem gotowa?
dodane 2010-04-10 21:44
Nie był osobą medialną, co dość mocno zostało wykorzystane przez przeciwników. Niejednokrotnie obrażany, wyśmiewany, nawet znieważany, nie bronił siebie, choć jak mówią ci, którzy go bliżej znali, przeżywał to bardzo mocno. Człowiek ciepły, inteligentny, to media zniekształciły jego wizerunek. Zafałszowując prawdę o kimś, komu nie można odebrać jednego, że był patriotą i Polska była dla niego ważna i jej poświęcił życie. I zginął na służbie…
Ostatnio kliku dziennikarzy (choć o różnych politycznych orientacjach), których miałam okazję poznać, potwierdziło, że w kontakcie bezpośrednim zyskiwał znacznie bardziej, niż w medialnym. To wypowiedzi tych, którym dane było przeprowadzić z nim wywiad lub inną rozmowę. A jednak wiele negatywnych uczuć wywoływała jego osoba... Dlaczego?
Czy nie jest tak, jak z naszą polską religijnością, jak z naszym stosunkiem do Jana Pawła II? Przyznawać się do Boga owszem, czasem to nawet bardzo wygodne, ale żyć według tego, jak naucza, jak wymaga – to już nie za bardzo. Czy nie jest też tak z naszymi wymaganiami wobec osób publicznych? Mają być nieskazitelni (czyt. święci), ale na pewne sprawy powinni umieć przymrużyć oko… Trudno kogoś takiego znaleźć… zawsze będziemy niezadowoleni...
Wszyscy popełniamy błędy, choć często nie jest to naszym zamiarem, choć nie mamy złych intencji. Bóg je osądzi… Popełniają je również wielcy tego świata, niekoniecznie zamierzając jakieś zło…
Wiadomość zastała mnie na wykładach, żona profesora prowadzącego zajęcia zadzwoniła z tą informacją ok. 9:30. Pierwsza myśl? Zawsze rodzi się, gdy dochodzą mnie wieści o czyjejś śmierci – stanęli przed Bogiem, czy byli gotowi?
W zeszłym tygodniu moja kuzynka w drodze do domu doznała całkowitego wylewu i do dziś leży w śpiączce, zaczynają wysiadać poszczególne organy, lekarze nie dają wielkich szans, albo śmierć, albo wegetacja… czy była na to przygotowana?
To pytanie i dla mnie, zwłaszcza na nadchodzący tydzień… czy jestem gotowa?