ON i ja...
zamilknąć i odejść... (zainspirowane pewnym mailem)
dodane 2010-03-28 12:34
Kiedyś Pan Bóg pozwoli mi zobaczyć prawdę, którą zapewne oceni inaczej niż ja i być może wiele postaw i wyborów usprawiedliwi bardziej niż ja. Dopuszczam, że nie do końca pewne sytuacje właściwie postrzegam. Ale dał mi też rozum, emocje, odczuwanie po to, bym rozeznawała prawdę i czasem próbuję jej dociekać, zapewne nieudolnie i często błędnie. I choć wiem, że mogę się mylić, nie uważam, że mam z tego zrezygnować. To jednak rodzi wiele pytań...
Czy złu nie należy się przeciwstawiać?
Czy wszystko bezkrytycznie mam postrzegać jako dobro i zawsze zakładać dobre intencje?
Co robić, gdy uważam, że coś jest złe?
Czy każde zło mogę usprawiedliwić?
Jak mam postąpić, gdy coś, co postrzegam jako złe, rani mnie?
Czy mam spełniać kaprysy innych i pozwolić na dyskredytowanie moich decyzji?
Czy to znaczy, że należy pozwolić na uprzedmiotowione traktowanie siebie przez innych?
No może gdybym była już święta... ale nie jestem... i gdyby chodziło o NIEGO, wtedy znałabym odpowiedzi na te pytania. Ale jeśli chodzi o zaspokojenie czyichś chorych ambicji, to co należy zrobić?
odejść...?
olać...?
działać...?
nie ma jednej odpowiedzi na wszystkie sytuacje, każda wymaga odrębnego rozeznania, czasem jednak warto zamilknąć i zgodzić się na porażkę… nie zawsze racja musi być po mojej stronie, prawdę pokaże mi kiedyś Pan Bóg...
zgodzić się na bycie przegranym - czyż nie tego właśnie uczy mnie Jezus w tym Wielkim Tygodniu?