ON i ja...
Rz 2,1b
dodane 2009-10-15 08:50
Buntujemy się, gdy ktoś posądza nas o coś, czego nie zrobiliśmy. Bojąc się utraty dobrego imienia, dążymy wówczas do prawdy za wszelką cenę, chcemy udowodnić swoją niewinność. Czasem jest to niemożliwe. Boli nas ludzki osąd, nawet wtedy, gdy jest prawdziwy. Tak bardzo wpatrzeni w siebie, próbujemy szukać winy w drugim człowieku, wybielamy siebie we własnych oczach. Uciekamy od prawdy. Zbyt często ludzka opinia jest dla nas najważniejsza. To niestety, prowadzi do zakłamania, udawania kogoś, kim się nie jest, uciekania od rzeczywistości, kreowania siebie na kogoś, kim chciałoby się być. Boli czyjś osąd, zwłaszcza wtedy, gdy dotyka nas w czuły punkt. Dlaczego jednak sami tak łatwo wydajemy sądy o innych, skoro z własnego doświadczenia wiemy, jaką sprawiają nam przykrość?
Najczęściej drażni nas w innych to, co jest i naszym problemem. Sądzimy innych, bo szukamy usprawiedliwienia dla siebie. Krytykujemy to, co jest dla nas wyrzutem sumienia. Przez osąd próbujemy również umniejszać zasługi innych.
Bóg osądzi każdego z nas nie tylko z czynów, ale i z naszego osądzania innych. Jak zachować się w sytuacji, gdy ktoś naprawdę niewłaściwie postępuje? Widząc czyjeś zło, nie można się zgadzać, czy przyzwalać na nie. Powinniśmy okazać dezaprobatę. Trzeba to jednak uczynić bez osądzania. Tylko Bóg zna człowieka tak, że wie, jakie są motywy jego działania, a te dla nas często są zakryte. Tylko Bóg osądzi sprawiedliwie nie krzywdząc nikogo. Ludzki osąd zawsze będzie dla kogoś krzywdzący, bo wynika z nie do końca czystych pobudek.
Osądzając innych, sami boimy się osądów ludzkich. Dlaczego? Bo czasem mogą być dla nas krzywdzące. Znamy swoje motywy postępowania, drugi człowiek nie zawsze je zna, dlatego może je niewłaściwie odczytać. Kierujemy się dobrą intencją, a zostajemy posądzeni o złą wolę. Jednakże lęk przed osądem wynika najczęściej z obawy przed utratą dobrej opinii lub też przed tym, że zostaną rozszyfrowane nasze niewłaściwe motywacje, intencje, na skutek czego ktoś zacznie mieć o nas złe zdanie.
Ten lęk przed ludzką opinią może doprowadzić do postawy faryzejskiej. Do postawy zakłamania i robienia wszystkiego na pokaz, fałszywej pobożności, obłudy i hipokryzji, połączonej z zadufaniem w sobie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Czy poszukuję prawdy o sobie? Co robię, by ją poznać? Jak reaguję na to, gdy ktoś zwraca mi uwagę, że niewłaściwie postępuję? Może próbuję od razu wytknąć mu jego błędy, by umniejszyć swoją winę? Może, zagłuszając sumienie, wmawiam sobie, że postępuję lepiej niż inni? Albo też obrażam się na tę osobę i od razu ją osądzam? Kiedyś stanę przed Bogiem, poznam wtedy całą prawdę o sobie, zobaczę jakimi motywami kierowałam się w życiu. Czy będę umiała przyjąć tę prawdę?