ON i ja...
niespodziewane spotkanie...
dodane 2009-10-03 10:14
To było dziś niespodziewane spotkanie, na korytarzu mojej klatki schodowej. Po raz pierwszy odkąd tu mieszkam, a mieszkam prawie od zawsze.
Zapytałam zdziwiona: „tu też?”. Usłyszałam: „tak, do dwóch osób”. Przy tej okazji przypomniałam sobie, jak kiedyś codziennie przychodził do mnie, podczas mojej choroby…
To spotkanie mnie jakoś ciepło nastroiło… tak, że poczułam potrzebę, by coś tu o tym skrobnąć i powiedzieć, że warto odnajdywać GO w tych małych radościach, niepozornych czy wydawać by się mogło, błahych wydarzeniach, że nie trzeba oczekiwać od NIEGO niesamowitych przeżyć i rzucających na kolana dowodów JEGO obecności. Wystarczy, że czasem zerknie na mnie, jak dziś na mojej klatce schodowej...