ON i ja...
o dotykaniu Boga jeszcze słów kilka
dodane 2009-07-04 21:00
Kilka zamyśleń zainspirowanych rozmową z koleżanką o homilii naszego abp, którą skierował do katechetów podczas ich rekolekcji.
W najnowszym tłumaczeniu Pisma św. czytam, że podczas spotkania Marii z Jezusem Zmartwychwstałym On "oznajmił jej: Nie dotykaj Mnie…” J20,17a
A wczoraj do św. Tomasza rzekł: Unieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce, podnieś też swoją rękę i włóż w mój bok. J 20,27b
Dlaczego Marii nie pozwala się dotknąć, a Tomaszowi daje takie dokładne ‘instrukcje’, w jaki sposób ma Go dotknąć?
Czyżby to wielka wiara Marii była powodem, że dotknięcie Jezusa było jej niepotrzebne?
Jaka więc jest moja wiara, skoro tak bardzo potrzebuję Jego dotyku?
Może to właśnie modlitwa pełna rozproszeń, może to brak poczucia Jego obecności, może niezadowolenie, że zabrakło czasu na Adorację, czy Medytację, albo poczucie niespełnienia jest potrzebne mojej wierze? Może wiara polega na ufności mimo braku Jego "dotyku"? Może wtedy właśnie wzrasta?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
mimo to będę śpiewać sobie ;) dotknij Panie moich oczu...