ON i ja...
TY dajesz wzrost...
dodane 2009-05-09 15:22
PANIE, poranną Mszą zakończyliśmy Biały Tydzień. Patrząc na dzieciaki, tak sobie myślałam, co zrobisz z ich serduszkami? Czy kiedyś pojawi się tęsknota, tak wielka, że żyć bez CIEBIE nie będą umiały? W ciągu tych kilkunastu lat wiele z nich zniknęło mi z oczu… Kim jesteś teraz w ich życiu?
Kiedyś wydawało mi się, że sporo w tym mojej zasługi, że to ja swoim wysiłkiem przygotowuję je, że mam na to decydujący wpływ i co gorsza – myślałam, że robię to dobrze. Dziś zabrałeś mi tę pewność. Nie widzę owoców swojej pracy, tej szkolnej też (na Mszę Szkolną w tygodniu przychodzi czasem dwóch moich uczniów :roll: )
Nie, dziś mnie to już nie dołuje… bo coraz bardziej uświadamiam sobie, że nie ja daję wzrost, co najwyżej sieję. Sieję na różną glebę, ale może też nie zawsze zdrowym ziarnem, skażonym wszak moją słabością …
„Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko TEN, który daje wzrost - BÓG.” 1 Kor 3,7.
Gdybym nie miała tej ufności, praca nie dawałaby mi radości, a przecież daje mi ją, dlatego:
za każdą radość – dziękuję,
za każdą porażkę – dziękuję,
za niezrozumienie – dziękuję
za upokorzenia – dziękuję
za brak widocznych owoców – dziękuję
za zmęczenie – dziękuję
I jeszcze jedno: wyprostuj PANIE to, co swoją zarozumiałością, pychą, egoizmem, lenistwem zniszczyłam. No i miej je wszystkie w swojej opiece. Amen.