Wróciłam z bierzmowania młodzieży w naszej parafii. Biskup ujął mnie dzisiaj swoją prostą serdecznością.
Czy można podziękować Bogu za to, że nie kupiło się czegoś, co było potrzebne, żeby się poczuć bezpieczniej? Można.
Wstałam z klęczek po przyjęciu Komunii. Spojrzałam nad ołtarz. A że siedziałam dzisiaj trochę dalej od prezbiterium, to krzyż, wiszący nad ołtarzem, widziałam bardzo dobrze.
Nic wielkiego, tylko mała, pożółkła ze starości karteczka z urwanym rogiem.
Siedzą dwaj goście przy stole. Na stole dwa naczynia z napitkiem. Rozmawiają.
Staliśmy przed skrzydłami ołtarza hamburskiego w Galerii Sztuki Średniowiecznej. Tym razem bez Malej Dziewczynki, więc mogliśmy postać tam nieco dłużej.
- Trzeba spojrzeć w siebie, w głąb. Poznać siebie – usłyszałam jako propozycję doskonalenia na drodze wiary. …Mam alergię na takie propozycje.
Ona kochała Jezusa najczystszą, głęboką miłością. …Spotykają się dwie umęczone, do granic ludzkich możliwości przeżycia, miłości.