Mama_Kasia
Szukając siebie
dodane 2014-03-19 13:49
- Trzeba spojrzeć w siebie, w głąb. Poznać siebie – usłyszałam jako propozycję doskonalenia na drodze wiary. …Mam alergię na takie propozycje.
Nawet jeżeli potem do tej zachęty dodane jest, żeby spoglądać w siebie w świetle Chrystusa, to i tak (z reguły) mnie odrzuca.
Papież Franciszek w czasie rozważania po modlitwie Anioł Pański w ostatnią niedzielę zadał pytanie: Czy czytacie codziennie fragment z Ewangelii? Tak, czy nie? ...Pół na pół... Niektórzy tak, inni nie. Ale jest to ważne! Czy czytacie Ewangelię? Warto ją czytać. Dobrze mieć małą Ewangelię i nosić z sobą w kieszeni, w torebce i przeczytać mały jej fragment w dowolnej chwili dnia. O dowolnej porze dnia wyciągam z kieszeni Ewangelię i czytam niewielki jej fragment. Jest tam Jezus, który mówi do nas w Ewangelii! Pomyślcie o tym. To nie jest trudne, ani nie muszą też być cztery Ewangelie: wystarczy jedna z Ewangelii, niewielka książeczka, którą zawsze mamy przy sobie, ponieważ jest to słowo Jezusa, abyśmy mogli go słuchać.
To jest dla mnie droga poznania siebie. Słuchać Jezusa, przyglądać się Jego decyzjom, zachowaniu, reakcji. Przyglądać się Jego życiu. Poznawać Jego!
Jak zrozumieć własne życie, jak zrozumieć siebie, gdy nie ma odniesienie do Niego? Gdy On jest obcy? Albo gdy nie jest bliski?
Rozmawiać z Nim! Pytać.
Rozumiem konieczność przyglądania się sobie, choćby po to, by rozpoznać swój grzech. Ale niepokoi mnie, gdy spoglądanie w siebie jest podstawową receptą „na siebie”. Nie! Najpierw Jezus! Poznając Jezusa (w różny sposób), nie ma możliwości nie dotrzeć do siebie. Bo On życie oddał za człowieka. Człowiek jest w centrum uwagi Jezusa. Ja tam już jestem. W Nim.
Mama_Kasia
mader.isma.kasia.aga@gmail.com
fot. commons.wikimedia