• modlitwa o sens...

    Był moim uczniem, jak i pozostali jego bracia. Pamiętam go ze szkolnej ławy, także uświetniane swoim głosem wszelkie szkolne imprezy. Uczył się jeszcze w ośmioletniej szkole podstawowej, stąd też kontakt był nieco dłuższy. Mogłabym wiele pisać, ale jest zbyt znaną postacią, bym swobodnie przytaczała tu nasze szkolne perypetie. Jednak wspominam go ciepło...


  • wierzę, czy aby na pewno?

    Kiedyś była moją uczennicą, potem tuż po maturze zaczęła ze mną pracować jako nauczyciel obcego języka, jednocześnie studiując. Jesteśmy teraz koleżankami z pracy, znamy się naprawdę długo. Firma jej męża remontuje moje mieszkanie. Już u samego początku remontu ich straszy syn, niespełna ośmioletni, wylądował w szpitalu...


  • otwarte spojrzenie...

    W tym tygodniu, ponieważ zdecydowałam się oddać mój samochód do przeglądu w warsztacie, który znajduje blisko miejsca zamieszkania rodziców, cały dzień spędziłam u nich. Rodzice jeżdżą w godzinach dopołudniowych na zabiegi, wykorzystałam ten czas oczekiwania na umycie niemałej ilości okien.


  • nawrócenie jak remont...

    Mieszkanie jako tako ogarnięte… Malowanie balkonu i przedpokoju zajęło mi więcej, niż się spodziewałam, czasu. Wczoraj cały dzień walczyłam z malowaniem drzwi, może kiedyś je w końcu wymienię. Jeszcze czekam na jedną wielgachną szafę, no i pozostaje do umeblowania drugi pokój, na razie nie mam do końca ugruntowanego pomysłu, więc pozostaną tam jakiś czas kartony.


  • równowaga...

    Maria i Marta. Modlitwa i praca. Każda dziedzina życia potrzebuje równowagi. Potrzebuje jej mój organizm, to wszystko, czym się zajmuję, moja praca, odpoczynek, a przede wszystkim moja wiara i relacja z Bogiem. Zawsze można przegiąć w którąś stronę. A w relacjach z Bogiem potrzeba modlitwy, ale też dobrego wypełniania swoich obowiązków.


  • modlitwa poranna...

    Zaczynając wczorajszy wpis chciałam tak właściwie zamieścić modlitwę poranną, którą odkryłam na jednej z ławek kościelnych podczas sobotniej Adoracji, ale moje myśli pobiegły w inną stronę. Kościół był pusty, gdy do niego weszłam. Tzn. nie było ludzi, był tylko Pan Jezus na ołtarzu. Uklękłam w ławce, gdzie leżała ta modlitwa. Ktoś ją tam zostawił, może celowo, może przez zapomnienie. Spodobały mi się jej słowa, zapamiętałam autora i zostawiłam dla innych. Pomyślałam, że znajdę ją w necie i się nie pomyliłam.


  • być bliżej na każdy dzień...

    Będąc wczoraj na pożegnalnym spotkaniu kapłana, który odchodzi z parafii, wychodząc nieco wcześniej, skorzystałam z okazji, by wstąpić na chwilkę Adoracji do pobliskiego kościoła.


  • sąsiedzkie incydenty...

    W trakcie remontowych poczynań, zdarzyło się, że naruszone rury CO wykruszyły nieco gipsowej zaprawy u sąsiadów. Jak zareagowali?


  • spotkanie po latach...

    Nie pamiętałam, w której byłam wtedy klasie. Katechezę w mojej franciszkańskiej parafii miałam z młodym kapłanem, tyle, co po święceniach. Uczył mnie tylko przez rok. Moja koleżanka przetestowała go, że pyta tych, którzy zapatrują się w jakiś punkt. A więc testowałyśmy go. Chcąc być zauważoną, zapytaną, wystarczyło wpatrywać się np. w okno. Skutkowało…


  • jak się bronić przed rutyną?

    Wczoraj zaspałam na poranną Mszę, dziś się spóźniłam, bo ksiądz zaczął nieco wcześniej, wchodząc dokładnie o 6:30 weszłam na I czytanie… no cóż, trzeba nad sobą jeszcze popracować ;)