Właśnie wróciłem z Częstochowy. Od kilku lat jestem tam częstym gościem w te dni, kiedy na Jasną Górę wchodzą pielgrzymi (również z Warszawy) a inni tak jak ja, przybywają tam konkretnie na uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. W tym roku wróciłem stamtąd ze spostrzeżeniami. Jedne budzą we mnie radość, drugie napawają niesmakiem, zażenowanie i po prostu smutkiem.
Życzenia ode mnie dla każdego kto tu zagląda... prosto z serducha (poprzedzone małą rekonstrukcją wydarzeń).
Czy Słowo Boże w formie elektronicznej jest gorsze od Słowa Bożego w formie drukowanej? A może to drukowane jest gorsze od tego przepisywanego ręcznie? A może to przepisywane ręcznie jest gorsze od tego mówionego?
Dziś jedna ze wspanialszych uroczystości Maryjnych. W Kościele Katolickim w Polsce mamy przywilej świętować dziś Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny. Ale czy rzeczywiście jest co świętować? Czy Ona rzeczywiście jest bezgrzeszna i bezgrzeszna pozostała? Przecież w Piśmie Świętym nic na ten temat nie ma. Ba, niektóre momenty mogą temu wręcz przeczyć. Więc jak to jest z tą naszą Matką? Spróbuję coś na ten temat napisać. Nie będzie to jednak teologiczno-naukowa rozprawa. Będzie krótko i mam nadzieję na temat. I jedynie z pomocą mojego "sensus fidelium".
Już miałem iść spać, już pomyślałem sobie - "koniec tego spapranego i zupełnie niewykorzystanego dnia", już wyłączałem komputer, gdy znajomy podesłał mi to...
Dziś na własnej skórze przekonałem się, że niedzielna msza święta zamiast ukoić nerwy z całego tygodnia, może wkurzyć... i to ostro.
Dziś bez jakiegoś szczególnego wprowadzenia. Po prostu pochwalę się wam co powstaje 300 metrów od mojego domu. "Budujemy nowy DOM jeszcze jeden nowy DOM..." na złość palikociarzom!
Jeżeli nie byliście na żadnych rekolekcjach w tym roku, albo po prostu chcecie posłuchać jeszcze czegoś nowego... to zapraszam.