Jesteśmy tuż po wyroku Sądu Apelacyjnego. Krzyż zostaje w sejmie.

To nie jest walka tylko o symbol religijny na sali sejmowej - to walka o Krzyż Chrystusa w przestrzeni publicznej. Pół godziny temu, za sprawą Sądu Apelacyjnego, walka ta została przez nas (dla których krzyż jest ważnym elementem życia) wygrana.  Zaraz zaraz... jak to przez nas? Przez Chrystusa!

Krzyż jest symbolem religijnym, ale nie można pomijać jego znaczenia jako symbolu kultury i tożsamości narodowej - mówiła sędzia Edyta Jefimko uzasadniając wyrok. "Eksponowanie krzyża w miejscach publicznych wchodzi w zakres dopuszczalnego uzewnętrzniania uczuć religijnych" - podkreślił sąd.

I tu kończy się mój optymizm. Bo sąd powiedział coś, co może dać skuteczne podwaliny do walki z tym w co wierzę i do czego jestem powołany. Jak wskazał sąd w uzasadnieniu, szkodą może być wywieranie presji przez przekazywanie treści religijnej w formie, jakiej odbiorca mógłby sobie nie życzyć.

Co to znaczy? Otóż krzyż został przez sąd uznany również jako symbol kulturowy, ważny dla kultury polskiej, natomiast ustne przekazywanie nauki Jezusa, już pod kulturę podpiąć trudno. Tym bardziej że Jezus tępi i piętnuje grzech. A przecież wiele z tych grzechów potępianych przez Jezusa, to dziś są tzw. "prawa człowieka". Końcowe słowa z uzasadnienia sądu mogą oznaczać więc problemy z ewangelizacją, nauczaniem o Chrystusie, głoszeniem Jego słowa. Jeżeli będziemy je głosić za głośno - to może się to dla nas skończyć źle.

Tak, troszkę demonizuję, ale demon ma to do siebie, że lubi takie szczeliny. Przez nie też może dostać się do głębi człowieczeństwa i skutecznie to człowieczeństwo zniszczyć a człowieka zezwierzęcić.

I na koniec apel: Panie Palikot, niech pan przestanie już walczyć z Chrystusem, jeżeli nie chce pan sobie zrobić krzywdy.

PS: A przecież nie tak dano temu wyglądało to zupełnie inaczej...