Życie codzienne
Dlaczego nie cieszę się ze śpiewającej zakonnicy.
dodane 2014-03-23 01:08
Wszyscy ostatnio zachwycają się pewną włoską młodą siostrą zakonną, która wystąpiła w jednym z włoskich talent show. Nie powiem, mi występ też się spodobał i wszystko było by ok, gdyby nie pewien drobny szczególik... a wiadomo kto w nich tkwi.
Siostra zrobiła raban. Mówi o niej spora część świata. Gdy piszę te słowa, licznik pod filmikiem na YouTubie zatrzymał się na 14 768 257. Ale o siostrze mówią też telewizje informacyjne na całym świecie, komentują gazety - nie tylko te religijne. I wszystko fajnie. Jej występ mi też bardzo się podobał. Jeszcze bardziej podobały mi się miny jurorów którzy dowiadywali się po kolei z kim mają do czynienia. I ja też oglądałem ten filmik z rozdziawioną w zachwycie buzią, bo oto świat ma dowód na to że Kościół nie jest szary, bury i ponury a do tego skostniały, ale że rzeczywiście być chrześcijaninem to nie jest kara, ale przyjemność. I tak sobie w zachwycie oglądałem filmik, do 6 minuty 48 sekundy. Od razu zaznaczę, nie znam włoskiego na tyle żeby zrozumieć kontekst tej wypowiedzi, ale to co zobaczyłem w ciągu zaledwie 2 sekund, zmieniło zachwyt w zażenowanie, złość, smutek. Siostrzyczka w dwie sekundy spaprała to, co zbudowała swoim występem. Oczywiście odnoszę te odczucia tylko do siebie, bo we wszystkich przekazach na jakie natrafiłem, nikt nie zatrzymał się na tak może i mało istotnym fakcie jakim były dwa wyciągnięte paluchy siostrzyczki, w geście jakim lubią posługiwać się osoby gloryfikujące osobowe Zło. Młoda zakonnica wydała z siebie przy okazji jakiś taki pisk który miał być czymś w rodzaju ryku ludzi lubiących ciężkie muzyczne brzmienia.
Siostrzyczka być może dała się ponieść emocjom. Ale jeżeli dodamy do tego fakt, że ta młoda osoba która kiedyś wybrała służbę dla Boga, teraz wybiera szkolenie muzyczne u człowieka który używa w odniesieniu do siebie słowa "diavolo" - to naprawdę nie wiem co mam o tym myśleć. Wszyscy zachwycają się siostrą, bo to oczywiście ewenement na skalę światową. Ale dlaczego osoba której tak fenomenalnie udało się przemycić Chrystusa do mainstreamu, chwilę później robi coś co z Chrystusem ma niewiele wspólnego.
I oglądam ten filmik i wciąż po głowie chodzi mi św. Paweł do Tesaloniczan: "Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła". Może ktoś powie że jestem przerważliwiony. Niech mówi. Ale wiem jak wygląda Zło osobowe i wiem że istnieje. Dane mi było na własne oczy widzieć, jak Chrystus zwycięża Szatana w pewnych osobach. Od tamtego czasu takie rzeczy jak dwa wyciągnięte paluchy i udawanie na siłę złego, to nie tylko robienie z siebie idioty, ale też niebezpieczeństwo, które może odbić się czkawką.